a w zasadzie dwa komentarze;
pierwszy do relacji pióra Sprocketa, bo mam wrażenie, iż kilka akapitów wymaga sprostowania;
Zawody polegały na wspinaczce zespołowej, w której pierwszy miał pokonać drogę w stylu RP lub PP, drugi natomiast w jak najbardziej "klasycznym" stylu miał wspiąć się na wędkę.
otóż z tego co pamiętam w regulaminie nie było mowy o pierwszym i drugim, ani o wspinaniu;
mowa była o przebyciu drogi przez zespół, a styl był określony dla tylko jednego członka - niekoniecznie pierwszego;
Jak pokazały zawody, regulamin nie był zbyt precyzyjny w kwestii sposobu wspinania na drugiego
trochę niezręczne sformułowanie - zawody niczego takiego nie pokazały;
nieprecyzyjność regulaminu była dyskutowana tu na forum, w wątku podpiętym do niusów zapowiadających TryTool;
brak reakcji Organizatorów był dla mnie jasnym sygnałem, że raczej nie zależy im na jego doprecyzowaniu i pozostawiają pełną swobodę postępowania uczestnikom;
Taktyka ta wzbudziła kontrowersje wśród pozostałych startujących i sędziów, ale ostatecznie wszyscy doszli do wniosku, że "co nie jest zabronione jest dozwolone" :-)
niewątpliwie byłem zaabsorbowany wspinaniem, niemniej starałem się na bieżąco kontrolować sytuację wokół, ale być może coś ważnego mi umknęło - możesz mnie Sprockecie oświecić, u których pozostałych startujących były te kontrowersje oraz jak je wyrażali zawodnicy i sędziowie?
i jak wypracowano to dojście do wniosku?
Trzecie miejsce wywalczyli Tomek Lewandowski i Wawrzyniec Kozłowski (mieszkający od wielu lat w Australii) - 6 dróg.
nie sześć, a pięć dróg;
ale warto podkreślić - długich;
Początkowo bowiem przyznano im drugie miejsce, ale po szybkim autoproteście złożonym przez Tomka, polsko-australijska dwójka ostatecznie wylądowała na 3. miejscu podium.
ja bym się tak z tym autoprotestem nie rozpędzał; i nie podkreślał tak ducha fair play bo to ma nie za dużo z tym wspólnego, a kontrast stanowi dla osoby Andrzeja, że ho ho;
generalnie to odbieram tę relację jako nieco tendencyjną w przedstawianiu zwycięskiego zespołu...bo odnoszę wrażenie, że gdybyś nie użył w relacji nacechowanego negatywnie sformułowania "co zostało sprytnie wykorzystane przez zwycięski zespół" umieszczonego w nie do końca zręcznym akapicie (o czym było wyżej) to nie odbyłoby się takie napierdalanie w kolegów Andrzeja i Daniela - zwłaszcza w wykonaniu kolegów co zawody poznały z Twojej relacji; i posypanie cukrem "stara buła nie rdzewieje" mojego nie chce zmienić (uwaga: proszę nie doszukiwać się tu żadnych dodatkowych den);
drugi komentarz do mityngu;
niestety mogę odnieść się jedynie do jej sportowej-wspinaczkowej części; wynika to z tego, że była na tyle absorbująca, że na nic innego nie starczało mi czasu - więc mnie to "niestety" aż tak bardzo mni nie uwiera;
piszę z pozycji uczestnika-zawodnika ale z lekkim skrzywieniem organizacyjnym - gdyż jako współorganizator kilku edycji podobnych zawodów chcąc nie chcąc dokonuję porównań;
po pierwsze - w tej edycji było bardzo dużo wspinania - i to jest najważniejsze na takiej imprezie - niezależnie od całej reszty atrakcji;
nie było stania, czekania, obserwowania - tylko zapierdalanie w pionie (niekoniecznie absolutnym) - ja tych -15 stopni nie odczułem;
po drugie - Organizator idealnie wykorzystał możliwości Zakrzówka, który oferuje średnio trudne ładne, długie drogi i wybrał formułę zawodów "na ilość przebytych przez zespół metrów", a nie na trudność której za bardzo nie da się wygenerować;
chciałbym podkreślić słowo ilość, bo odnoszę wrażenie (być może mylne), że część komentujących myśli, że były to zawody na czas - a to były zawody na ilość w zespołach, w terenie o charakterze górskim - i taktyka postępowania górskiego sama się narzucała; zwłaszcza, że Organizatorzy dali uczestnikom dużą swobodę w doborze taktyki;
bardzo spodobało mi się oznakowanie dróg oraz skorelowane z nimi karty startowe zespołu (zawierające topo) - szacun za klarowność i estetykę - bardzo proszę o wrzucenie tej karty gdzieś do netu;
po trzecie - Zwycięzcy;
tegoroczną edycję wygrał najlepszy tego dnia zespół, nie łamiąc żadnych zasad - ani regulaminowych, ani fair play;
po prostu - Andrzej i Daniel wykazali się doskonałym przygotowaniem fizycznym, sprzętowym i taktycznym - i polecam przyjąć to do wiadomości;
nie było żadnego "sprytu", "wykorzystania luk w regulaminie" ani tym bardziej "oszustwa";
Chłopcy wygrali z nami o 62 punkty co przekłada się na dwie drogi (i taką przewagę właśnie mieli - 9 do 7), z tym że naprostuję słowa Andrzeja - te 62 pkty. przekładało się na drogi długa i krótką, a nie na dwie długie, gdyż 15 punktów było za drogę Petzla;
te 2 drogi to bardzo duża przewaga, która oczywiście wynikała z przyjętej taktyki, tyle że zysk nie tkwił jak się powszechnie uważa w podciąganiu drugiego, tylko przede wszystkim w oszczędności czasu na operacjach sprzętowych takich jak opuszczanie partnera, przeciąganie liny...etc;
otóż nasz zespół (i każdy inny) mógł również zastosować taką taktykę - zwłaszcza, że obserwowałem stojącego niedaleko Andrzeja gdy robiliśmy pierwsze drogi i widziałem jak wiąże węzeł za GriGri i od razu zajarzyłem co się będzie działo - tyle, że jestem pewien iż zysk jaki byśmy osiągnęli z Marcinem pozwoliłby na zrobienie jedynie jednej drogi więcej - więc nie widzę powodu, żeby pieklić się jak sam czegoś nie umiem zrobić żeby przynosiło wymierny skutek i zabraniać innym;
zwłaszcza, że taktyka Andrzeja i Daniela wpisywała się w charakter zawodów - symulacja zespołowego wspinanie zimą w dużej ścianie; Chłopaki przenieśli wzorcowe postępowanie górskie - czyli styl robi pierwszy, drugi robi czas, obaj zmieniają się na prowadzeniu i każdy zapierdala na maksie na swoim odcinku;
i za to czapki z głów się należą, a nie kurwa_pomyje;
no cóż, Andrzej dołożył mi znowu, ale mam nadzieję, że przy następnej okazji się zrewanżuję - tu nie pomogło nawet odebranie małpy, do jakiego doprowadziłem przed startem;
w zeszłym roku był lepszy. bo wolniejszy - w tym. bo szybszy, che che;
reasumując - zajebiste zawody, na których z tego widziałem w mojej turze, większość zapierdalała na swoim maksie i kończyła je nieci złachana;
oczywiście poza moim partnerem Marcinem, który na deser poszedł sobie jeszcze na Płytę Kostka pozapinać treningowo kilka czwórek, bo na zawodach nie miał na to czasu...
po czwarte - co dalej?
jak napisałem - formuła ilościowa w kontekście Zakrzówka jest jak najbardziej na miejscu;
w związku z niemożliwością sformułowania klarownych i prostych zasad dla sposobu wspinania drugiego w zespole - bo za takie uważam potworki typu "wspinanie klasyczne czy też AF na wędkę",
trzeba:
- albo zaakceptować wszelkie rozwiązania taktyczne usprawniające,
- albo narzucić zespołom obopólne prowadzenie i zaliczać drogi poprowadzone przez obu,
- albo po prostu pójść w stronę oceniania zawodników pojedynczo, co przy układzie dwóch tur pozwoli wspinać się parterom w poszczególnych turach;
po piąte - kilka podziękowań;
- przede wszystkim Wspaniałym Paniom, które zgotowały mi doping dodający skrzydeł bardziej niż winda oraz podających herbatkę gdym jej potrzebował (no nie wiem nie wiem czy to aby pod wsparcie z zewnątrz nie podpada...);
- kolegom/zespołom które udzielili nam wsparcia sprzętowego w postaci lonży do dziabek - bez tego byśmy nie mogli wystartować;
- Organizatorom za przygotowanie "boiska", a Sponsorowi za nagrody;
- wszystkim uczestnikom, którzy podobnie jak ja zostawili trochę zdrowia;
pozdr
dr know