Re: Ale ściema...

makar Napisał(a):

> Jeżeli ktoś decyduje się na start w zawodach,
> to jego obowiązkiem jest zapoznanie się z
> regulaminem.
> Jeżeli zasady zawodów się komuś nie podobają,
> to nie powinien startować.

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Regulamin to tylko dodatek porządkujący ewentualne wątpliwości. Kodyfikowanie w nim wszystkiego byłoby całkowicie bez sensu - choćby dlatego, że przyjeżdżający musieliby tracić kilka godzin na zapoznanie się ze zbiorem oczywistości, nie będąc przy tym w stanie wyłapać na szybko wszelkich niuansów i możliwych furtek interpretacyjnych.
Regulamin to tylko dodatek, a cała reszta jest domniemaniem.
Jeśli zawody są wspinaczkowe, to uczestnicy mają prawo domniemywać, że chodzi w nich o wspinanie. Co nim jest a co nie jest wie z grubsza każdy wspinacz.
Przez analogię, wyobraź sobie zawody pływackie, w których akwenem zmagań jest jezioro, a w regulaminie stoi, że trzeba dotrzeć od pomostu A do pomostu B. Normalni uczestnicy domniemają, że chodzi o to, by ten dystans przepłynąć. Ktoś, kto ten dystans przebiegnie lądem, powinien zostać zdyskwalifikowany - nie mylić ze zdobyciem pierwszego miejsca.
Jeszcze inny przykład - zapewne byłeś kiedyś na turnieju brydżowym (?) Widziałeś tam jakieś drobiazgowe regulaminy, lub kogoś, kto chciałby takowe czytać? Ludzi interesuje, czy turniej jest na zapis maksymalny, po ile rozdań na stolik, czy są biding boxy. Reszta to domniemania, utarte zwyczaje i przepisy PZBS. W żadnym z formalnych przepisów nie ma np. zakazu wymiany kart między ręką a stolikiem, ale gdyby ktoś wpadł na taki pomysł, byłby najpierw wyśmiany, następnie zdyskwalifikowany, następnie znów wyśmiany.
Nie jest też nigdzie zapisane, że nie należy rzucać w partnerkę krzesłem, a jednak za coś takiego sędzia uczestników wyrzuca.