Re: Ale ściema...

Obawiam się że dyskusja w tej materii idzie w kierunku jak każdy z nas pojmuje 'kompletność' prawną regulaminu. Czy odczytujemy go w duchu prawno-pozytywnym czy raczej common sense, prawa zwyczajowego etc. etc.
Popatrzyłem sobie właśnie na regulamin X MBO (przepraszam za moje zboczenie narzędziowe) i poza zabezpieczającymi organizatora punktami z kategorii BHP nie znajduję tam np. definicji 'wspinania'. Czy np. mamy używać 'posiadanych' dziabek czy też możemy użyć jakichś sprytniejszych form poruszania się w górę.
Mam wątpliwość czy regulaminy takich zawodów jak TryTool czy też MBO (innnych nie znam :-), które nie są przecież mistrzostwami świata gdzie jak się domyślam przepisy są bardzo szczegółowe by zabezpieczyć organizatorów, mamy odczytywać w sposób prawno-pozytywny.
Wracając zatem do pierwszych 2 zdań tego posta wygląda na to jakby spór dotyczył zupełnie innego pojmowania mocy regulaminu.
Tylko czy rzeczywiście w na zawodach wspinaczkowych (które kojarzą mi się bardziej z towarzyskim spotkaniem) mamy obwarowywać się grubymi paragrafami i stosować regułę co nie jest zabronione jest dozwolone?
Może właśnie następuje zwrot w tym kierunku.
Dzięki za odpowiedź!

P.S. Jeszcze chciałbym dodać jak ja pojmuję zespołowe zawody wspinaczkowe. Pojmuję je tak jakby zespół działał na drodze wielowyciągowej (chyba tylko wtedy moża mówić ściśle o "zespole") czyli żeby logicznie partnerzy oboje znaleźli się na górnym stanowisku. W przypadku dróg jednowyciągowych patent z przeciwwagą nie może logicznie doprowadzić obu partnerów do stanowiska tak aby w punkcie końcowym wspinaczki oboje byli jednocześnie do niego wpięci. Siłą prostej matematyki pierwszy znajdzie się niżej. Oczywiście pierwszy może skonstruować wyciągarkę typu flaszencug jednak przeczuwam że byłoby to daleko bardziej czasochłonne niż wspin na wędkę. Pytanie jak z małpowaniem :-)

Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> <Czy mógłbyś uzasadnić twierdzenie o
> pozytywnym statusie regulaminów zawodów
> wspinaczkowych?
> Dzięki!
>
> Przemawiają o tym względy praktyczne.Formuła:
> "regulamin(sędzia go stosujący) ma zawsze
> rację" pozwala utrzymać przebieg zawodów w
> "ryzach" Inaczej byłyby to zawody w protestach.
> Żeby była jasność-nie jestem zwolennikiem
> prawa rozumianego pozytywnie w wymiarze
> sprawiedliwości(gdzie faktycznie w Europie
> kontynentalnej tylko takie jest stosowane).
> Niemniej na zawodach gdzie gramy w pewnej
> dyscyplinie umownej jaka jest sport(ma on sporo
> wspólnego z zabawa czy rozrywką-być może
> jedynie jej służy)-taka "redukcja" jest po
> prostu pragmatyczna.
> Jednym słowem o ile we wspinaniu należy walczyć
> o "fair means" a w życiu o sprawiedliwość-o
> tyle w sporcie(rozrywce) wystarcza regulamin.
> Podobna sytuację masz zresztą w ruchu
> drogowym-tutaj liczy się "pozytywne prawo"(w
> wypadku jakiegoś zdarzenia-a nie to "komu co się
> należało"....chociaż wątpliowsci tej ostatniej
> natury bywają niekiedy ogromne.....
> Cały ten watek to ustawka -gdzie notonic
> przecież nie Kolega tylko "sekundant" Pana
> Kaszlikowskiego rzuca słowa kompletnie
> niewspółmierne pod adresem jednego z jego
> krytyków a "szamil"(jaki trafnie dobrany nick co
> do wniesznego widu użytkownika!......) "dyga
> się" podpisać "normalnie"-ponieważ jego
> "archiwum z hakami" i chęć ich użytkowania
> zostały dostatecznie obśmiane-nie tylko przez
> ksieżniczki którym nachalnie zaglądał tu i
> tam...Niniejsza refleksja dotyczy oczywiście
> ducha tego wątku- albowiem jego "pozytywny"
> charakter raczej nie istnieje.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-02-15 16:02 przez DrInvincibilis.