szczepan2 Napisał(a):
>
> Zdarzyło mi się raz zdaje się na Rakuskiej
> Czubie, de facto po wspinaniu robić namiastkę -
> przejście przez żleb stanowczo lawiniasty z
> wystającą kępą rachitycznej kosuwy po środku.
> Mieliśmy 2 połówki
> i z 80-90m z bezpiecznego terenu do bezpiecznego
> terenu. Zrobiliśmy więc tak: puki się da ze
> sztywną, po drodze przelot potem z lotną na tym
> punkcie z kosówki (wiem niezbyt rozsądne), potem
> stan z 2 brzegu i se sztywną ścięgnięcie
> partnera. Tu długa połówka była by lepsza.
> Wiem, możesz napisać - trzeba się było
> conąć/ nie przechodzić żlebu/ wybrać węższe
> miejsce / związać liny a partner by te 20m do
> przelotu doszedł z liną w ręku itd. ale prawda
> jest taka - że sytuacje w których dobrze jest
> móc posłużyć się całą długością liny
> się zdażają. Dodam jeszcze, że przy zjazdach,
> pojedyncza lina (choć wymaga przeciągania przy
> stałych punktach) ma mniejszą tędęcje do
> zaczepienia się o co bądz.
>
>
> Sz.
Ja pierdolę, podaj adres to podeślę Ci słownik ortograficzny.