Wpadła mi właśnie w oczy recenzja jaką książce Denisa Urubko wystawia A.Hajzer:
[
wspinanie.pl]
Oczywiście nie kazdy musi "czuć bluesa" w temacie "poetyki postsowieckiego wschodu", więc opinia, iż "wg mnie [A.Hajzera] książka jest dość nudną pozycją, jest też słabo napisana." to kwestia gustu, o którym z definicji się nie dyskutuje.
Na obronę orginału powiem, że niestety różny/nierówny jest poziom polskich tłumaczeń/tłumaczy poszczególnych opowiadań. Dane mi było wiele z tych tekstów "czytać na bieżąco", gdy Denis podsyłał mi zeszytowe wydania po rosyjsku. Tam też odesłałbym recenzującego książkę A.Hajzera np. w temacie naszych polskich dokonań w ramach "Zimowa K2 2002/2003". W mojej opinii polski przekład zaproponowany w "Skazany na Góry" łagodzi pierwotną znacznie surowszą ocenę. Pomijam też kwestię drobnych przekłamań z podpisami poszczególnych zdjęć. To zapewne "drukarskie chochliki" - sprawa edytora, a nie autora - bo trudno przyjąć, że D.Urubko, D.Kopold, A. Hajzer czy B.Magrel nie potrafią odróżnić Nangi Parbat od Piku Lenina.
Natomiast nie jest kwestią gustu dalsza część podsumowania, w której Hajzer pisze: "zachęciła mnie jednak do pojechania i zobaczenia Ałma Aty i pobiegania po tych górach, spróbowania, jak żyje się pod rządami Nursułatana Nazarbajewa, o którym Denis pisze ciepło, a nawet chwali. Chyba musi(?), albo wierzy... Nie wiem, ale to szokuje."
Kolego Arturze (wybacz ton kumpelski, ale nie chcę oficjalnie per "Panie Arturze") skoro jak piszesz "chłonąłem tę jego lekturę w systemie non stop" to:
- po pierwsze: nie będziesz miał zapewne problemów, by mi pokazać konkretne cytaty/odnośniki do fragmentów w kórych Denis "pisze ciepło, chwali (...) Nursułatana Nazarbajewa". Z całym szacunkiem, przyjaźnię się z Denisem już przeszło dekadę i nigdy nie wtrącałem się do tego "w co wierzy, w co wierzyć musi " - oświeć mnie skąd masz taki wgląd w jego duszę, gdzie w tej publikacji znalażleś uzasadnienie dla takiego credo?
- po drugie: rozumiem, że Twoją ocenę wspinania w Kazachstanie na przestrzeni ostatnich 2 dekad na tle panujących tam rządów przytoczonego przez Ciebie prezydenta, mógłbym spokojnie zaadoptować do naszego polskiego podwórka, mam na myśli np. złote dekady lat 70,80-tych (patrz: zamieszczane wtedy w książkach listy sponsorów, podziękowania itp.)?
Nie sugeruję, że wyjeżdżali/paszport dostawali tylko sb-ecy itp. - uchowaj Boże! - ale proszę, by "oceniając "w co inni MUSZĄ wierzyć" tę samą miarę przykładać do siebie/nas. Ogromnym szacunkiem darzę fakt, iż Jurek Kukuczka - m.innymi partner Tw. wspinaczek - w swoich publikacjach potrafił wyrażać odważne i często idące pod prąd zdania. Np. górsko: opisując wspinaczkę na południowej ścianie K2 w żadnej z relacji nie zapomniał o udziale szwajcarsko-niemieckiego teamu, choć ze wzgl. na całość dzieła mógł tak zrobić - i pewnie wielu z nas tak by zrobiło (mea culpa!).
I pozagórsko: Kukuczka wraz ze zmianą systemu politycznego w Polsce nie zmienił swoich reguł oceny ludzi. Znamiennym jest dla mnie, że w wydanych już po 1989r. książkach obok ciepłych słów o SIERPNIU '80, nie zapomina o podziękowaniach dla pomagających mu szczególnie w pierwszych latach stanu wojennego urzędnikach z Katowic, ministerstwa itp. - choć wielu z nas "już w wolnej Polsce" tak by pewnie zrobiło (mea culpa!).
Czy wdzięczność dla konkretnego człowieka, który oprócz tego, że pomagał w wyprawie, miał też taką, a nie inną przynależność partyjną można nazwać legitimizacją ustroju czy - nie daj Boże - np. pochwałą samego Jaruzelskiego? Bo tak należałoby rozwinąć Twoją myśl o "denisowej pochwale Nursułatana Nazarbajewa" w kontekście naszego polskiego podwórka z dekady lat '75-89?
życząc udanej wyprawy, liczę na odp.
Jacek Teler
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-01-04 18:17 przez jacek teler.