Moja córa (teraz 7 lat) pierwszy raz była w skałach w wieku 3 lat. Coś tam pochodziła i tyle.
Rok później przełoiła na wędce jakąś IIIkę na Skale z blokiem na Zborowie. Cyrk się zaczął jak trzeba było zjechać. Skończyło sie na tym, że wlazłem na górę i kumpel opuścił nas spiętych razem.
Na drugi dzień przełoiła jakąś IV w Rzędkach, ale już bez zjazdu, tylko z zejściem od tylca.
Dzisiaj chodzi na sekcję wspinaczkową w szkole, którą z resztą współprowadzę z kumpelą.
Ale mała nie lubi się wspinać, choć nieźle jej to wychodzi, bo sporo myśli i kombinuje w ścianie. A co przy tym się nagada, namarudzi i ponarzeka, to jej.
Ja traktuję to jako rodzaj rekreacji, nie mam zamiaru robić z jej wspinacza, bo pierwotny zamysł, jakoby dziecko miałoby być przepustką w skały nie wypalił, bo dziecko nie za bardzo chce się wspinać. Nawet moja żona, której daaaaaleko do jakiejkolwiek aktywności fizycznej uznała, że ścianka będzie dla małej dobra.
W każdych skałach wyszukasz drogi w zakresie II-IV, na których dzieciak może spokojnie wędkować bez jakiegoś większego ryzyka kontuzji. Dzieciaki lubią łazić po drzewach, skałach i czym tam jeszcze.... i nie powinno sobie zrobić krzywdy.
Co więcej, dla malucha taki wypad w skały to sama w sobie atrakcja. Spanie pod namiotem, biwakowe jedzenie etc. Czasem to jest ważniejsze jak sam wspin.
Życzę powodzenia.
Z taternickim,
D.
For those about to ROCK...
we salute You!!!