Mikser Napisał(a):
> Dlatego KWSk PZA planuje zorganizowanie spotkania
> wspinaczy tradycyjnych, poświęconego zasadom
> ubezpieczania oraz otwierania dróg, na których
> możliwe jest zakładanie własnych punktów
> asekuracyjnych. Na spotkanie zostaną zaproszeni
> wspinacze z dużym doświadczeniem w zakresie
> wspinaczki tradycyjnej, w tym instruktorzy PZA.
Pomysł OK, ale dlaczego mam wrażenie, że to całe spotkanie obejmie tylko "krewnych i znajomych królika"? I co to znaczy "z dużym doświadczeniem w zakresie wspinaczki tradycyjnej"? Anglicy spod znaku E5 i wyżej niewątpliwie mają takie doświadczenie i są rasowymi "tradowcami", ale czy ich nacechowane ideologią podejście do tematu pozwalałoby na rzetelną ocenę? Czy dla przykładu kolega Biedruń może uchodzić za eksperta od oceny jakości asekuracji, skoro już z samej statystyki jego wypadków widać, że albo o tę asekurację nie dba, albo ma o niej zbyt optymistyczne mniemanie? A jeśli nie Biedruń, to kto miałby być ekspertem i orędownikiem/obrońcą tradu?
Uważam, że tworzenie listy takich dróg musi być procesem otwartym dla wszystkich. Instruktorom nie ufam, bo mogą mieć w d... izolowane drogi poza miejscami nadającymi się do szkolenia. A co do doświadczenia potrzebnego do "zasiadania w komisji" - uważam, że nie da się go łatwo zmierzyć, bo ani cyfra robiona trad ani liczba pokonanych dróg nie są tu wystarczająco miarodajnym kryterium - jeśli już, to chyba tylko liczba dróg zrobionych trad na limesie i liczba lotów na własnej.
Każdy powinien mieć prawo zgłaszania dróg pod ochronę, a jeśli ma w tej materii działać jakakolwiek komisja ekspercka, to chyba tylko przy ostatecznym podejmowaniu decyzji, tzn przy weryfikacji, czy wszystkie zgłaszane drogi się nadają.
Nie chciałbym też, żeby ktoś traktował nieobecność jakiejś drogi na liście jako sygnał, że od razu można lub należy ją obić.