Trzy razy przytrafiło mi się biec maraton w deszczu w temp ok 5 st. C.
Po ok 30 km., zalewany nieustannie zimną wodą, a także na skutek wyziębienia traciłem czucie w dłoniach.
Odkręcenie butelki z wodą było tak trudne, że musiałem się zatrzymać i użyć nadludzkiej siły aby pokonać tą nieszczęsną zakrętkę w butelce PET. Żałowałem, że nie wziąłem bidonu z miękkim korkiem.
Butelka z jakiej się wyśmiewacie jest bardzo dobrym patentem i praktycznym rozwiązaniem w sytuacjach jaką opisuję. Czyli biegu (wyścigi, zawody) gdzie walczysz z czasem i występują trudne warunki. Faktem jest, że dziewczyny w parkach będą używać tego z upodobaniem.
Nie wiem czemu nie drwicie z Camelbak-ów. W czasie biegu "na butach" jest dość kłopotliwy, bo tłucze po plecach i obciera w kilku miejscach. Butelka, o której mowa zastępuje go bardzo dobrze tam gdzie nie jest zbyt praktyczny.
Są już podobne rozwiązania ( w wielu odmianach) jak np. Bidon z wężykiem, ale ta butelka jest doskonalszym technicznie rozwiązaniem i o wiele praktyczniejszym.
Adam Kopta