_krzychu Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tak jest to wielka filozofia. Frekwencję na
> zawodach robią "średniacy", a nie walczący o
> zwycięstwo. I jeżeli np ja chciałbym
> wystartować w 1 -2 zawodach w roku, dla zabawy i
> sprawdzenia się, to zwyczajnie nie kalkuluje mi
> się robienie badań (niestety już nieuczący
> się...). Ok. 50 za start, tyle samo (albo i
> więcej) za badania, dojazd i jedzonko = koszt
> wyjazdu na kilka dni w skały. Ale oczywiście
> rozumiem, że z badań pewnie nie można
> zrezygnować.
Nie rozumiem, ale co ci sie nie kalkuluje albo co kalkuluje?
Nie kalkuluje ci sie wziecie udzialu w fajnej imprezie z ludzmi od ktorych mozna sie uczyc lub z nimi rywalizowac?
Moze po prostu nie masz ducha walki i nie lubisz rywalizacji.
To nigdy nie bedzie sie kalkulowalo, po prostu robisz to bo sprawia ci to przyjemnosc.
Badania + start + nocleg + zawody = dobra zabawa i wyznaczanie sobie kolejnych lvl'i do ogarniecia.
Nie porownuj tego do wyjazdu w skaly - to kompletnie inny fan. Jezdzenie tez sie wg. twojego rozumowania nie kalkuluje: nocleg, jedzenie, paliwo, papier toaletowy ....
> Żeby w ogóle taki start rozważać, trzeba mieć
> pewność że można będzie się dużo powspinać
> (z tego popularność Boulderfestu i Trafo).
A moze po prostu to ze bedzie mozna sprawdzic i porownac swoje umiejetnosci z innymi?
Ja mialem ta przyjemnosc iz w/w memorial byl moim pierwszym w tej dyscyplinie sportu.
Sprawdzilem swoje umiejetnosci, wiem gdzie moje miejsce w szeregu startujacych i znam cele ktore chce osiagnac. Nastepne zawody tez zalicze dla fun'u i sprawdzenia czy "podskoczylem" w rankingu.
Podsumowujac, nie oplacalnosc jest tu kluczem a wola rywalizacji. I to moga kreowac wsrod mlodych trnerzy i sekcje wspinaczkowe.
Tak to widze...
Marcin P.