> Nie byłem, nie widziałem. Ale co do badań.
> Robisz sobie badania - zwykłe badanie krwi i
> moczu. Nawet na zlecenie lekarza pierwszego
> kontaktu - nieodpłatnie. Z tym idziesz do lekarza
> orzecznictwa sportowego - koszt 50 zł. Uczący
> się nie płacą.Masz ważne na 6 miesięcy. To wg
> Ciebie taka wielka filozofia?
Tak jest to wielka filozofia. Frekwencję na zawodach robią "średniacy", a nie walczący o zwycięstwo. I jeżeli np ja chciałbym wystartować w 1 -2 zawodach w roku, dla zabawy i sprawdzenia się, to zwyczajnie nie kalkuluje mi się robienie badań (niestety już nieuczący się...). Ok. 50 za start, tyle samo (albo i więcej) za badania, dojazd i jedzonko = koszt wyjazdu na kilka dni w skały. Ale oczywiście rozumiem, że z badań pewnie nie można zrezygnować.
Żeby w ogóle taki start rozważać, trzeba mieć pewność że można będzie się dużo powspinać (z tego popularność Boulderfestu i Trafo).
I tak samo jestem zdania że nie licencje były problemem (choć ich zlikwidowanie trochę ułatwi sprawę). Moim zdaniem w zawodach bulderowych, im więcej będzie wspinania dla średnich, tym większa frekwencja.
pozdr