Witam wszystkich.
Na wstępie wyjaśnienie – z tego nicka skorzystam tylko jeden raz, zamieszczając poniższe uwagi, dlatego z mojej strony nie będzie żadnych więcej wyjaśnień, odpowiedzi na pytania, ani reakcji na zaczepki.
Teraz do rzeczy:
Sprawa zapoczątkowana postem Olgi z 6 marca ("Pytania w sprawie Instruktorów Alpinizmu") potoczyła się w zaskakującym kierunku i wygląda na to, że przyda się małe podsumowanie i uporządkowanie.
Dla przypomnienia: koleżanka uznała, że zauważyła błąd formalny w tegorocznych nominacjach na stopień IA i zapytała o to Komisję Szkolenia. Oczywiście możemy dyskutować, czy powinna najpierw zwrócić się do Komisji, a potem ewentualnie upublicznić problem, ale nie zmienia to faktu – miała prawo zadać te pytania. Co więcej, w świetle wyjaśnień Bodzia i Roka okazało się zresztą, że miała rację. Komisja Szkolenia przyznała się do błędu, a jej szef złożył rezygnację (a w ślad za nim i cały skład Komisji). Do tej kwestii powrócę za chwilę.
W międzyczasie rozwinęła się też ożywiona dyskusja na temat intencji oraz motywów przyświecających wywołaniu tematu, ale – z całym szacunkiem – uważam, że jest to tylko rozmywanie zasadniczego wątku i bicie piany. Być może motywy te były czyste jak kryształ, a może niecne i nikczemne, ale jakie by one nie były, nie zmienia to meritum. Czytając posty na ten temat widzę zresztą, że „sprawa jej intencji” to bardziej kwestia wiary i apriorycznych przekonań ich autorów niż czegokolwiek innego. Dla jasności zatem nie będę się tym dalej zajmował, podobnie, jak nie będę się zajmował kwestią walki grup, koterii i kogokolwiek z kimkolwiek, bo mam to w dupie, a poza tym, jak napisałem wyżej, niczego to nie zmienia w meritum sprawy.
Okazało się też, że po nagłośnieniu sprawy, rozpoczęła się zażarta ponoć dyskusję na forum instruktorskim , o której to dyskusji większość środowiska nie miała pojęcia (ja również). Jak wynika z postu Świętego podczas tej dyskusji, na żądanie okazania protokołu z zebrania Komisji Szkolenia na którym rozpatrywana była sprawa awansów na IA, w odpowiedzi posypały się rezygnacje. W rezultacie nie mamy KSz i mamy spontaniczną i w sumie fajną reakcję znacznej części środowiska: „Chłopaki nie rezygnujcie”. Co jednak symptomatyczne – mimo temperatury dyskusji, NIKT nie zarzucił i nie wykazał Świętemu, że w swoim poście o związku „protokół – rezygnacje” napisał nieprawdę (biorę to pod uwagę opisując „Stan na dzisiaj”).
Stan na dzisiaj:
1. Roko przyjął osobistą odpowiedzialność za błąd Komisji i złożył rezygnację. We mnie również wzbudziło to szacunek i dołączam się do apelu: Kolego, nie rezygnuj! Dużo lepiej będzie, gdy jako szef Komisji doprowadzisz do naprawienia tego błędu, a nie – gdy się wycofasz. Prawdą jest, że błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi i prawdą jest, że szef bierze odpowiedzialność za błędy zespołu. Ale Ty, swoim oświadczeniem właśnie zdałeś najtrudniejszy egzamin na szefa. Powodzenia!
2. Rezygnacji pozostałych członków Komisji nie rozumiem. Jeżeli to gest „solidarności” – to w tym przypadku chyba źle pojętej. Jeżeli zaś powodem jest znalezienie kolejnego błędu formalnego (brak nieszczęsnego protokołu), to nie świadczyło by to o Was dobrze (bo byłoby to chowanie głów w piasek). Co więcej – jak pisano już na tym forum: nikt tych Waszych głów nie żądał! Więc o co tu chodzi? Poczuliście się zaatakowani i „zaszczuci”? Na miły Bóg, albo jesteście czołówką polskiego wspinania, z odpowiednią psyche, albo jakimiś mimozami. Skończcie tę operetkę i wracajcie do roboty w KSz.
3. Gdyby zaś nowo mianowani Instruktorzy Alpinizmu mieli tyle odwagi cywilnej, co Roko, powinni przynajmniej zgłosić gotowość rezygnacji ze stopni IA nadanych z błędem formalnym. Czy należałoby z tych „dymisji” skorzystać – to już inna sprawa. Tak czy siak Zarząd PZA będzie musiał jakoś rozwiązać ten problem – bo problem jest, od momentu potwierdzenia istnienia błędu formalnego. Tu natomiast mieliśmy rezygnację kilku kolegów z działalności w KSz (tylko co to ma do rzeczy? To tak jakby ktoś zakwestionował moje prawo jazdy, a ja w odpowiedzi ogłaszam wszem i wobec, że odtąd nie będę sprzątał garażu) i mieliśmy żałośnie brzmiący post Ryby zamieszczony na forum KW Warszawa, post przywołujący klimat niezapomnianego „Niemcy mnie biją” (patrz uwagi o psyche w punkcie 2).
Co więc teraz?
Ano, cokolwiek się będzie działo z KSz, problem „stopni z błędem formalnym” trzeba rozwiązać, bo sam nie zniknie.
Możliwości jest kilka, przykładowo wymieniam dwie (uwaga – nie wypowiadam się co do przewagi którejkolwiek nad inną / innymi):
1. Anulowanie decyzji o ich przyznaniu, nadanie uchwałą Zarządu tymczasowych uprawnień do prowadzenia kursów i czego tam jeszcze potrzeba. Koledzy uzyskają wówczas stopnie IA w normalnym trybie. (jest to zbieżne z pomysłem Świętego, jak w porę można było uniknąć problemu)
2. Utrzymanie nadanych stopni, specjalna „abolicyjna” uchwała Zarządu w sprawie naruszenia regulaminu, zwrócenie uwagi na przestrzeganie procedur w przyszłości.
I "wyczyszczenie" sprawy protokołu - to trzeba zrobić w każdym wariancie .
Najgorsza byłaby próba zamiecenia pod dywan, albo próba „przykrycia” problemu szumem wokół innej sprawy (np. KSz).
Tyle z mojej strony.
Pozdrawiam
Neps
Aha, przepraszam, jeszcze Postscriptum”:
1. Nie wnikam w to, czy regulamin stopni instruktorskich jest mądry czy głupi, czy nowoczesny, czy stanowi relikt komuny. Po prostu jest – i się go przestrzega. Jeżeli jest zły - to się go zmienia lub wyrzuca (najlepsze, że o tym samym pisała zarówno Olga, jak i jej adwersarze).
2. Drugi PS będzie „Offtopowy”, ale związany z innym tematem dyskutowanym tuż obok na forum (o wspinaniu w Tatrach Zachodnich): Kolegom, którzy z takim lekceważeniem wypowiadają się o „drobiazgach formalnych” niegodnych przestrzegania, pozwolę sobie zwrócić uwagę , że być może właśnie publicznie wyjaśnili, dlaczego w negocjacjach z TPN od lat bierzemy w dupę. W starciu z „repami od paragrafów” nasze „szlachetne pomijanie drobiazgów formalnych” niestety zawsze przegra…