Długo się zastanawiałem czy coś napisać, ale dziś rozmawiałem z przyjacielem który 20 lat temu robił w himalajach przejścia na miarę złotego czekana. rozmailiśmy właśnie o współczesnych wspinaczach i mediach. rozmowa ta mnie przekonała
przecież na wyprawa to kpina,
to znaczy rozumiem, że ludzie jadą i nic nie robią bo nie ma warunków, pochorowali się lub coś w tym rodzaju, ale wy się panowie nawet w ścianę nie wbiliście... " bo nie było poręczówek"
przepraszam czego wy oczekiwaliście jadąc zimą w karakorum na osmiotysiecznik, jaki jest wasz dorobek doświadczenie?chociaż może to nie ma znaczenia...nie rozumiem tego waszego sprawozdania.
do Formowiczów
czytałem już tu komentarze na temat złego tłumaczenia, zbyt dużego używania zapożyczeń z angielskiego, dociekania czy ktoś był na szczycie czy nie, czy zrobił coś oesem czy flashem, bo miał zawieszone ekspresy, a tego nikt nie skomentował... i to w momencie jak simone z kolegami pokazuje na czym powinien polegać współczesny himalaizm...
dla mnie osobiście ten artykuł to jest brak szacunku choćby dla Zbyszka i ś.p Krzyśka którzy już 15 lat tak byli blisko i swój atak szczytowy okupili takimi poważnymi amputacjami...
pozdrawiam
m.