Rzeczywiście to dyskopatia, ale niestety nie przeszło po 5 dniach - walczę już z tym 4 miesiąc i jestem już naprawdę załamany. To co miało być chwilową przerwą w treningu zamieniło się w przewlekłą chorobę z bardzo dokuczliwym bólem i zmączeniem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Lekarz pierwszego kontaktu -> basen + smarowanie ketonalem, miesięc póżniej poradnia rehabilitacyjna -> fizykoterapia - laser, ultradźwięki + tens. Cwilę po tym terapeuta manualny. Tu pierwszy raz pojawia się dyskopatia jako diagnoza mojego problemu - robimy ćw Mc Kenziego po których stan się pogarsza tzn. dochodzi ból prawej ręki (drętwienia, kłucia). Mam zalecony powrót do pozycji homoerectus i zakaz pochylania głowy oraz skręcania w stroną niebolącą przez miesiąc. Z tygodnia na tydzień stopniowo się poprawia ale po 4 tygodniach znowu przychodzi kryzys. Udają się do kolejnej poradni rehabilitacyjnej (poprzednia to totalna żenada, już w rejestracji dowiedziałem się że będzie to kosztować 160zł i będą potrzebne zabiegi a lekarka stwierdziła że dyskopati nie podejrzewa i musiałem się odwrócić nagle w samochodzie). Tu doktor po przyprowadzeniu wywiadu także diagnozuje dyskopatię. Nie robimy już Mc Kenziego (krążek jest za bardzo wysunięty i te ćwiczenia powodują jego zgnatanie zamiast go wsuwać z powrotem) tylko nastawianie kręgosłupa (leżę na plecach, pomocnik trzyma nogi a doktor ciągnie za głowę). Na chwilę pomoga tj. ustępuje kłucie przy przechylaniu głowy do prawgo barku. Juto druga wizyta...