Jędrol:
> U mnie pozostaje do zrozumienia, w Twojej
> wypowiedzi, co oznacza słowo "zdrowiej". Jeśli
> znaczy to, że w krótszym czasie (ilość
> jednostek treningowych) i lepsze (więcej i
> bardziej drożne) no to wole ten zdrowszy
> sposób.
Jeśli moja intuicja jest słuszna, że stres oksydacyjny w przypadku treningu kapilarnego nie ma pochodzenia peroksydacyjnego (po prostu na moment przed przełączniem na wolne kwasy tłuszczowe - jedna minuta? - brakuje substratu do spalenia), a w przypadku treningu wytrzymałki miejscowej jak najbardziej ma (podczas glikolizy beztlenowej powstają olbrzymie ilości wolnych rodników, zresztą nie tylko najbardziej zabójczego dla komórek tlenu singletowego), to chyba nawet laik biochemiczny dostrzeże różnice. Przeciwutleniacze jako panaceum na wszystko to już od ponad 20 lat mainstream suplementacji, czy się mylę?
> D.G. i U.N. podają na trening wytrzymałości
> miejscowej 30-45 min. nieprzerwanego wspinania z
> 20-35% obciążeniem, a przecież 115-120 ruchów
> robiłeś zapewne o wiele krócej.
Bo to co oni nazywają wytrzymałką miejscową, to u mnie jest treningiem kapilarnym. Tak niskie obciążenie nie prowadzi do zbułowania (w założeniu), a nie da się trenować wytrzymałki miejscowej bez zbułowania. "Jak nie boli, to nie trenowałeś" ;-)
> Nasuwa mi się jeszcze jedna zagadka jeśli chodzi
> o te dwa treningi, autorzy podają czas odpoczynku
> od 1/2 godziny w górę między wspinaniem, ale
> nie piszą na co można sobie pozwolić w czasie
> tych odpoczynków. Pół godziny to bardzo dużo
> czasu spędzonego na ścianie...
Ja nie łączyłem kapilarki z żadnym innym treningiem, ale jeśli chcesz go łączyć, to musisz przynajmniej częściowo odbudować zapasy glikogenu czymś co nie obciąża żołądka (żelem energetycznym? - nie wiem, nie używałem). I pewnie na to jest potrzebne te minimum pół godziny. Pamiętaj też, że w tym czasie musisz dużo pić, najlepiej izotoników. Jak widzisz tyle czasu na te dwie czynności to nie za wiele.
m.b.