zgadzam sie z tonym! przeciez przygladajac sie "profesjonalnym" kursom na instruktora sportu czy juz bron boze rekreacji odnosze wrazenie ze to malo smieszny zart. ile jest procent osob ktore nie zdaly takiego kursu? a ile trwa on trwa? czy w kilka dni mozna nauczyc sie wspinac i jeszcze uczyc tego innych? czy nie moglbym sam decydowac czy chcialbym sie uczyc wspinania u np. K.F. ktory poki co jeszcze chyba nie ma papierow ale jego przejscia daja mi jasno do zrozumienia ze ma o wiele wieksze pojecie o wspinaniu od wiekszosci "dobrych" instruktorow czy moze u kolesia ktory wspina sie drugi sezon ale wyjebal troche kasy na swistek papieru?! jezeli ktos nie wierzy ze mozna byc dobrym nie majac do tego papierow to nie ma problemu: wybiera kogos z papierami. ale czemu to panstwo z gory ma skreslac osoby ktore np wspinaja sie cale zycie tylko dlatego ze nie wplacilo danej sumy na konto i nie spedzilo weekendu na pobieraniu niezwykle oswiecajacej nauki? czy nie jest to zwykle wymuszanie pieniedzy? to tak jakby np w cw reni sport "w trosce o bezpieczenstwo klientow" zorganizowac obowiazkowy egzamin z asekuracji dla nowych klientow ktory kosztowalby dajmy na to "symboliczne" 5zl i trwal 5 min. czy naprawde nie moge sam zdecydowac w czyje rece mam powierzyc swoje bezpieczenstwo? czyli jezeli np. pustelnik przyjechalby do reni sportu i chcialbym zeby mnie asekurowal to pierwsze musialbym przejsc egzamin na ktorym ocenial by go koles ktory wspina sie od roku ale spedzil kilka dni na kursie uczac sie tego oficjalnie na czym pusty spedzil polowe swojego zycia?!