Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

05 lis 2010 - 23:45:54
dlugo sie zastanawialem czy wrzucac tego linka tutaj, ale gory, wysokie zwlaszcza wymagaja szacunku
znalem tych ludzi osobiscie, wspinalem sie z nimi. i bardzo mi przykro ze zgineli, ale odnosze wrazenie, ze nawet tutaj na forum jest cala kolejka chetnych pojscia w ich slady, prosze zastanowcie sie czy wyjscie na "blanka" jest dla kazdego....

[www.przesieka.pl]

przesiecko - zachełmiańska (lub jak kto woli Zachełmiańsko - przesiecka:) wyprawa na Mont Blanc

Dotychczas Przesieka i Zachełmie kojarzone były z turystyką karkonoską.
5 listopada grupa mieszkańców tych miejscowości udowodniła, że nie straszne Im nie tylko Karkonosze.
W wyprawie na Mont Blanc wzięli udział:



(na zdjęciu od góry)
Manfred Tkocz Zachełmie (ojciec alpinizmu zachełmskiego)

Maciek Deja Przesieka (organizator - załatwił 15 osób na wyprawę ale w pierwszym terminie pogoda nie dopisała)

Michał Stambulski Zachełmie (człowiek który całą wyprawe nosił 80 metrów nigdy nie użytej liny)

(lewy dół)
Michał Symonowicz Zachełmie (człowiek dbający o dobry humor wsród załogi). Rozwinął temat pobytu Słowackiego na Mont Blanc dodając kilka mniej cenzuralnych, ale równie głębokich określeń góry.

Adam Tkocz kierownik wyprawy (bo miał mapę i co tu kryć - kondycje i doswiadczenie... i nie niósł 80 metrów nikomu nie potrzebnej liny)

Hanka Kurowska Przesieka (jak widać jedyna kobieta wśród ekipy; dzięki Hance mniej przeklinaliśmy)

Olek Deja Przesieka (30 kilo wagi za dużo na sobie - za sobą 2 treningi na basenie i 20 kilowy plecak. I za pasem 40 lat. I co - DA SIĘ !)

Hasło przewodnie wyprawy brzmiało "Bóg jest miłościwy - w górach ginie 10 razy mniej osób niż powinno". I nie ma w tym nic dziwnego, jeśli weźmiemy pod uwagę, że naszym alpinistom krzywdy nie zrobiła nawet schodząca kamienna lawina!

Tak pisze o wyprawie jeden z uczestników:

Tak to już bywa, pewnego dnia, gdy zajmujesz się swoimi cichymi sprawami, dzwoni telefon, pytają Cię czy jedziesz w Alpy, Już teraz i zaraz. Odpowiedź już od dawna znasz, więc zaczynasz się pakować... Co tu dużo mówić - Mont Blanc - wypas, tam nas jeszcze nie było.

Ekipa formuje się do ostatniej chwili, nie jest ściśle wspinaczkowa wiec będzie zabawnie. Nie którzy góry widzieli na razie tylko na obrazku. Ale Mont Blanc jest podobno lightowy więc, co tam, jakby co to ktoś sobie zakończy wspin gdzieś po drodze w namiocie, schronisku lub gdzie tam sobie tylko wymarzy.

Drogę wybieramy najłatwiejsza przez schronisko Gouter. Chwila buszowania po necie i już nie jest tak pięknie, ktoś się dokopał do informacji, że tramwaj, który normalnie wwozi leniwych wspinaczy na 2400m nie kursuje jesienią. Eh idea weekendowego wejścia odpada, trzeba będzie poświęcić więcej czasu. Przez chwile rozważamy drogę od Aiguille du Midi (gdzie gondola jeszcze działa), ale ze względu na jej długość niedostosowana do umiejętności ogółu ekipy odpada.

A właśnie może bym ekipę przedstawił a więc mamy w kolejności losowej: Maćka, Ankę, dwóch Michałów, Olka, Manfreda no i mnie Adama. Mamy wyjechać w piątek o 12:00, oczywiście bez poślizgu się nie obyło i wyjechaliśmy około 16 ale ważne, że jedziemy. GPS pokazuje 1180km. Raz dwa i rano o 8 z hakiem meldujemy się w Chamonix. Trochę błądzimy w poszukiwaniu jak najwyżej położonego parkingu, w końcu trafiamy na 1400 m.n.p.m. Droga prowadzi dalej, ale jest zakaz wjazdu, trochę się wahamy czy nie zaryzykować jechania dalej w końcu mamy do dyspozycji sprzęt 4×4, ale jednak zdrowy rozsądek bierze górę nad lenistwem i idziemy z buta. Ruszamy o 9:20. Zanim dotarły do nas pierwsze promienie słońca, poubieraliśmy się strasznie ciepło, ale już po 20 minutach trzeba było to wszystko zdjąć. Nie ma to jak przymusowy postój. Plan na dziś obejmuje dojście do ostatniej stacji kolejki albo i dalej. Idziemy tempem średnio wolnym, ale niby nam się nie śpieszy. Tak to już chyba zawsze bywa z ciężkimi plecakami. 6 godzin przeplatanych postojami, jedzeniem oraz oglądaniem widoków i mamy ostatni dworzec tramwaju. Nie jest źle, pojawia się nagle pomysł dojścia do schroniska Tete Rouse skoro mamy jeszcze tyle czasu. Z drugiej strony na postoju Olek zdołał nawet ze zmęczenia zasnąć, oj nie ma lekko w Alpach. Kierujemy się w stronę schronu na 2700 m.n.p.m. Kończy się nam woda a wszystkie strumyki, które istnieją na mapie w praktyce bliższe są pustyni, nikt nie będzie się na dłużej zatrzymywał żeby topić wodę, więc trzeba jakoś wytrzymać i ewentualnie przekąsić sobie trochę śniegu. Przy schronie demokratycznie większość stwierdza, że dalej to już nam się dzisiaj nie chce, no więc zostajemy. Razem z nami na nocleg zdecydował się jeden francuz, od niego dowiadujemy się, że na górze schronisko Gouter jest otwarte dla wszystkich i funkcjonuje jako schron, oczywiście za darmo. To jest dla nas wiadomość na wagę złota a można by powiedzieć, że namiotów, które zostawiamy w budzie na poddaszu. Nasz nowo poznany kolega z Francji ma bardzo ciekawy plan zamierza wejść na Mont Blanc i tam dwa dni biwakować w namiocie, a do tego jeszcze posiada flagę 10m/15m, której hasło nawołuje do utrzymywania gór w czystości. Żeby wnieść cały potrzebny sprzęt kilka razy musi zejść do Chamonix. Ambitnie.

Pogoda ciągle perfekt, więc podziwiamy efektowny zachód słońca. Eh żeby takie chwile mogły wiecznie trwać... Rano pobudka o 6:00, niektórzy śpią do 7. 8:40 wreszcie wychodzimy - czym większa ekipa tym ciężej się ruszyć. Ale dzisiaj idziemy tylko do Gouter - czas strzałkowy 3h, rzut kamieniem. Wiadomo, że czas strzałkowy jest dla starych wyjadaczy z lekkimi pleckami, którzy się nie zatrzymują, ale nawet licząc go razy dwa przed zachodem zdążymy. Około 12:00 docieramy do słynnego żlebu spadających kamieni, ale cisza i nic nie leci, w zasadzie to dobrze. Tylko linę poręczową na zimę zlikwidowali. Droga prowadzi dalej skalną grzędą, technicznie łatwo, ostatnie kilkaset metrów przed schroniskiem liny poręczowe. Dobrze, że nie ma tłoku, w zasadzie to jesteśmy tylko my, więc nie musimy się martwić latającymi kamieniami. Tylko wysokość nie pozwala już sobie biegać swobodnie, trzeba powoli przechodzić na oddychanie beztlenowe. Olek na każdym dłuższym postoju klasycznie zapada w sen. O 17:30 witamy się z drzwiami schroniska, w środku luksus pierwsza klasa: stoły, krzesła, kapcie, koce i materace. Nawet kuchenka gazowa jest, to dobrze, bo gazu w naszych butlach wiele nie ma. Nie byliśmy nastawieni na to, że przez cały czas trzeba będzie topić śnieg (mój błąd organizacyjny niestety). Ale szczęście nam jak widać dopisuje. Pogoda też dalej żyleta. Idziemy spać o 22:00 - kto by pomyślał, że tyle trwa topienie śniegu, ale ważne żeby się jutro nie odwodnić. Wyruszamy o 3:30. Po różnie przespanych nocach jest już lepiej bądź gorzej. Michał nie spał w ogóle, ja budziłem się tylko kilka razy. Tak czy owak morale jeszcze w nas nie upadło i wszyscy krzepią się nadzieją rychłego osiągnięcia szczytu. Ktoś mówi, że idziemy drudzy, a jak się później okazuje pierwsi. Wschód słońca zastaje nas, gdy odpoczywamy w Valocie. Robię zdjęcia przez okienko, wiem, że będą beznadziejne, ale nie chce mi się wychodzić.

Czym wyżej tym częstotliwość postojów rośnie, idziemy osobno, bez lotnej, więc każdy napiera ile może. O 10:45 melduję się na szczycie. Żyć nie umierać... w górach to jest fajnie... Panorama całych Alp u moich stóp, wypatruję szczyty z poprzednich wypraw, Matterhorn i Barre de Ecrins. Od Grossglocknera jestem za daleko. Sam szczyt Mont Blanc nie jest zbyt wybitny ot taka sobie śnieżna grań, nawet nie wiadomo do końca, w którym miejscu jest najwyżej, ale w którymś jest i to najwyżej w całej Europie, więc nie można narzekać. Po 15 min jest i Michał. Robimy kilka zdjęć czekamy jeszcze na dwie osoby i schodzimy. Na 4810m.n.p.m nie ma dużo tlenu, więc kto pierwszy na dole ten ma czym oddychać. Podczas zejścia trochę mnie zamuliło, chyba za szybko to wszystko. Znalazłem sobie ładne miejsce i oglądałem widoki aż stwierdziłem, że już jest lepiej. Zgrupowanie całej ekipy znowu następuje w Valocie tam wszyscy jakoś dochodzą do siebie i napieramy do schroniska. W Gouter nocleg. A następnego dnia w dół do samochodów. Zejście daje nam trochę popalić, bo zmęczenie już się nawarstwia. Tym bardziej, że w schronie czeka nas dodatkowy bagaż - namioty. Początkowy odcinek po grzędzie od Goutera okazuje się jednak łatwiejszy w zejściu niż przewidywałem, przynajmniej doświadczona część ekipy pomyka po nim bardzo sprawnie. Na parkingu jesteśmy o 18:10. I na koniec takie małe przemyślenie. Jak to jest z tym Blankiem, z czym to się je poza tym, że ze smakiem… Największa trudnością, jako taką według mnie jest zmęczenie i aklimatyzacja. 2 dni podejścia, atak szczytowy, jeden dzień zejścia. Trochę łażenia jest, za mało na aklimatyzację, ale w sam raz by się umęczyć. Sama grzęda przed Gouter i później szczytowa grań Blanka są technicznie łatwe (lina okazała się nie przydatna), ale błędy w tych miejscach jak to bywa mogą skutkować utratą życia. Trzeba uważać gdzie się staje i czego się człowiek trzyma. Na grzędzie podczas dużego ruchu na pewno kamienie latają jak się patrzy, ogólnie duża ilość wspinaczy generuje proporcjonalnie dużo zagrożeń. Wymijanie się zespołów itp. Jesień okazuje się idealnym terminem wyjazdowym, mało ludzi, stabilna pogoda. Mimo iż na początku w to nie wierzyłem cała nasza nie najmocniejsza ekipa weszła na szczyt a o czymś to świadczy. Muszę kończyć telefon dzwoni...

budowa ścian wspinaczkowych
__ [www.geco-walls.pl] ____

gg 972882



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-11-05 23:47 przez wara.
Podziel się:
Temat Autor Wysłane

akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

mr 01 lis 2010 - 08:49:13

Re: akcja po polskich "alpenistów" na Glocku.....

Kajetan 01 lis 2010 - 09:03:05

Re: akcja po polskich alpenistów na Glocku.....

Piotrek Kaleta 01 lis 2010 - 22:29:39

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

bollullos 02 lis 2010 - 08:36:30

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Stępień 03 lis 2010 - 12:21:17

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Piotrek Kaleta 03 lis 2010 - 12:42:56

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Łasiu 03 lis 2010 - 13:12:55

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

daguerre 03 lis 2010 - 13:47:19

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

golanmac 03 lis 2010 - 14:14:50

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

masztaf 03 lis 2010 - 18:04:17

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

panama 03 lis 2010 - 18:09:36

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

ako 03 lis 2010 - 14:16:33

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Buła 03 lis 2010 - 14:19:12

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

lukas_12 03 lis 2010 - 14:43:18

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Granat 03 lis 2010 - 15:18:29

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

paza 03 lis 2010 - 15:45:15

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

zimowy 03 lis 2010 - 16:32:56

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

moralnezero 03 lis 2010 - 16:34:31

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

McAron 03 lis 2010 - 18:03:45

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Pedro 03 lis 2010 - 18:54:59

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Anglik 03 lis 2010 - 21:20:57

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Mihasi 03 lis 2010 - 21:46:24

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

diodak 04 lis 2010 - 00:44:15

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

yabende 03 lis 2010 - 18:41:44

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Matek1981 03 lis 2010 - 19:05:16

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

zośka36 03 lis 2010 - 21:08:09

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

bly73 04 lis 2010 - 03:49:56

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

DarekK 04 lis 2010 - 07:28:14

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

rotyg 04 lis 2010 - 08:37:33

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

szewczyk dratewka 04 lis 2010 - 20:04:15

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

Piotrek Kaleta 05 lis 2010 - 09:48:10

Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

GG 05 lis 2010 - 10:22:58

» Re: akcja po polskich alpinistów na Glocku.....

wara 05 lis 2010 - 23:45:54



Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty