W 2005 roku byłem na Teneryfie. Jeszcze przed wyjazdem wynajęliśmy samochód (ceny przystępne wtedy, paliwo tańsze niż u nas). Na miejscu mieliśmy trochę problemów z firmą wypożyczającą samochód (wolą wypożyczyć swoim klientom niż poprzez pośredników przez internet). Patent wygląda następująco: przez 15 minut pan czeka w "umówionym" miejscu przed lotniskiem, potem znika a jakby co to nasza wina bo nie pojawiliśmy się na umówionym miejscu. Firma nazywa się Orlando. Reklamę im obiecałem, co niniejszym czynię. Kredytówka konieczna. Skutek dwa dni obsuwy. Potem już super. Udało mi się wspinać w Ariko i Las Canadas del Teide oraz jeszcze w jednym rejonie (nazwy teraz nie pamiętam). Topa da się bez problemów wygooglować. Oba rejony łatwo dostępne. Ten trzeci - bez maczety nie podchodź. Ariko leży niżej, więc pogoda jest bardziej przewidywalna, drugi rejon jest wysoko położony i z racji wysokości i sezonu (listopad), a może po prostu pecha pogodowego, spędziłem tam najmniej czasu. Generalnie pogoda w tym sezonie była czujna. Około 13 każdego dnia była totalna zlewa, trwająca godzinę i znowu lampa. Najlepszy okres do wspinu z rana.

Jeśli potrzebujesz więcej informacji to chętnie udzielę.