Ja tam jestem prosty i nie kminie o co chodzi ale staram się nie opierać swoich sądów na wypowiedzi “jedynego prawdziwego autorytetu”
Na codzień zajmuje się nauką i bardzo często mam do czynienia z „wielkimi autorytetami” wobec których niestety bywam bezsilny. Cala ta wypowiedz Wojtka Kurtyki przypomina mi bardzo recenzje niektórych moich artykułów w których ośmieliłem się podważyć zdanie owych .... „autorytetów”. dziwi jedynie fakt, ze redakcja Brytana zdecydowała się na publikacje tego wywiadu.
Ze swojej strony chciałbym tylko dodać kilka komentarzy i zwrócić uwagę na kilka nieścisłości jakie dostrzegam.
WK mowi: „No i odczytał ze swojej kartograficznej matni, że jest tej ściany ok. 1100 m a nie 1400 m, jak ogłosił zespół. Przypominam sobie moje własne rozczarowanie, gdy z obserwacji altymetru wynikało, że ściana istotnie może mieć ok. 1200 m. Jeśli ta ściana ma 1400 m, musiałaby się zaczynać na wys. 5150 m. Tymczasem baza jest na wys. ok. 5000 m, no i jak tu wpasować między te cyfry podejście z bazy pod ścianę (ok. 3 godz.), którego jest ok. 350-400 m. Oj, trudno”
Ja tam po górach malo chodzę bo mnie kolano boli, ale na tej wysokosci chyba się nie da biegac jak w Tatrach, teren może być bardzo różny (szlaku tam chyba nie ma?) i latwo sobię mogę wyobrazić, ze przejscie ~400 m w pionie z ciężkim worem może zajac ~3 godzin.
WK mowi: „do której pokonania zabrakło nam 20-30 metrów”
Tak blisko, a jednocześnie tak daleko czyli Chlopaki okazali się jednak od Was lepsi?
Czy to az tak boli?
WK mowi: ”Powodem wycofu była nieubłagana perspektywa drugiej nocy w ścianie bez jedzenia i picia, w lodowatym wietrze (-20 st. C). Po prostu mogliśmy tego nie przeżyć”
Czyli spenialiście innymi slowy, każdy ma prawo, ja wielokrotnie spenialem i wiem jakie to uczucie, nie zmienia to faktu, ze Wy spenialiscie a Chlopaki dali rade.
I tu się trochę pogubiłem:
WK mowi „Pierwsze takie objawy dopadły nas, właśnie z Loretanem, w drugiej połowie listopada na początku kopuły szczytowej, gdzie wyłonił się ten paskudny lód (V). W tym miejscu chłopcy jednak wspinali się nieco na prawo i takiego lodu nie mieli. Starek potwierdził, że nie było więcej niż IV. Na ostatnim wyciągu, gdzie w naszym przypadku drogę zagrodził szklisty próg, oni w ogóle tego lodu nie mieli, jedynie trochę bardziej stromy firn i śnieg”
„Tymczasem podczas Krakowskiego Festiwalu Górskiego zdumiony odkryłem, że ich ostatni wyciąg rozpoczynał się dokładnie z tego samego stanowiska, co nasz”
„Po rozmowie weryfikacyjnej u mnie w domu potwierdziłem z całą pewnością, że nasz ostatni wyciąg zaczynał się z tego samego miejsca. Położenie to wymusza bezwzględnie topografia terenu”.
Czyli Chlopaki wspinali się na prawo i nie było na ostatnim wyciągu szklistego lodu czyli ściana się zmienila, co zresztą nie dziwi, bo nie mowimy o ścianie skalnej tylko o lodzie i śniegu, jak zatem Wojtek może być pewiem, ze ostatnie stanowisko to dokladnie to samo miejsce? Jak już mowilem ja tam jestem prosty, ale nie wyobrazam sobie, żeby rozpoznac ze zdjecia miejsce zawalone sniegiem i lodem w którym bylem w nocy? (perspektywa kibla) ladnych pare lat temu w dodatku kompletnie wyczerpany. Coś chyba Wojtek zciemnia.
WK mówi: „Powtarzam, dziesięć lat temu całą linię tego zespołu dwóch emerytów przeszło praktycznie na żywca w 15 godzin i wróciło z poczuciem porażki”
To w koncu calą linię przeszliście czy byliście gorsi o te 30 metrów i w dodatku spenialiście?
Podsumowując chciałbym zadedykowac Wojtkowi Kurtyce piosenke zespolu Perfect pt: „Niepokonani”.
Ciągle jeszcze możesz pozostać wielki wystarczy powiedzieć przepraszam.
Michal Skiba