wiem, ze pytanie nie bylo skierowane do mnie, aczkolwiek posrednio odnosi sie do tego co napisalm wczesniej. Wg mnie dosyc dobrze roznice w nastawieniu odzwierciedla wlasnie fragment tekstu z climbinga opisujacy reakcje Hubera na argumenty "dziecieco - zono - wypadkowe", ktory wg autora wzruszywszy ramionami skwitowal cala sytuacje, ze jednak Fred powinien poprowadzic wiecej takich drog mimo tych okolicznosci... Swoja droga kilka poprowadzil, co prawda nie licytowanych na 9b ale dosyc blisko. Wiec nie chodzi o to (wg mnie) czy ktos ma dzieci, czy tez ma mozliwosc chodzenia w dresie z 3 paskami i reklamowania batonikow (oczywiscie w imie niezaleznosci zyciowo - wspinaczkowej), tylko o to jak w konkretnych okolicznosciach zyciowych sie zachowuje i co jest dla niego wazniejsze. Oczywiscie dla jednych moze to byc wspinaczka, a dla innych rodzina, i nie ma co oceniac, ktora opcja jest lepsza, choc w przypadku Freda jak widac obie opcje mozna realizowac rownolegle. Najlepsza rzecza ktora moglby zrobic Huber byloby pojscie w slady Andrady i przystawienie sie do czegokolwiek latwiej dostepnego niz Akira. Nie chce sie zastanawiac nad motywacja obu panow skierowana na deklasacje przejsc Roughlinga, ale mam niejasne wrazenie, ze to moze byc jakas megalomania, nie pozwalajaca uznac jednemu ze za jego kadencji ktos moglby poprowadzic cos o klasie Om-a a drugiemu, ze wtedy jak jeszcze zaden sponsor o nim nie wiedzial, ktos prowadzil juz drogi, ktore moga byc trudniejsze od jego obecnych realizacji.
pozdro
tu jeszcze maly smaczek w postaci opinii Hirayamy o Hugh
[
www.planetmountain.com]
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-04-28 14:39 przez darote74.