"Odpowiedzią na wysokie ceny jest tak zwana ,,wyprawa partnerska". Cóż to za dziwo? Nic innego jak przewodnictwo, tylko w zakamuflowanej formie. Owszem na takiej wyprawie stosunki bywają partnerskie, ale nie da się ukryć faktu, że istnieje tu relacja usługodawca - klient. Za odpowiednio niską cenę otrzymujemy w tym wypadku odpowiednio niską jakość. Zdarza się, że rzemiosła górskiego uczą się tu zarówno usługobiorcy, jak i usługodawcy. Czym może się taka nauka skończyć świadczą wypadki na Uszbie, Matterhornie, czy Rysach.
Partnerstwo w prawdziwym tego słowa znaczeniu jest wtedy, gdy Heniu i Stachu umówią się i pojadą załoić jakąś górę. Jednak, gdy Heniu za udział w wyjeździe płaci Stachowi, to mamy do czynienia z usługą. A ta może odbywać się zgodnie z prawem lub z jego pominięciem. Niestety czarnym przewodnictwem parają się nie tylko osoby niedoświadczone, ale także powszechnie znani pogromcy ścian i szczytów."
Dziękuję Boguś za ostrzeżenie o niskiej jakości wypraw partnerskich organizowanych przez nie przewodników górskich. Na Twojej stronie internetowej przeczytałem, że organizujesz "wyprawy partnerskie" - (dział w przygotowaniu)
[
www.boguslawkowalski.com]
szczegółów tych wypraw nie znam, ale serce podskoczyło mi do gardła. Będę teraz przed wyborem wyprawy szukał kogoś bardziej doświadczonego niż przykładowy "stachu", gdyż nie wspominasz ani słowem o posiadanych uprawnieniach przewodnickich. Te są przecież najważniejsze jak dowiedziałem się z artykułu. Dzięki!!;)