rapi Napisał(a):
> Rozumiem, że wg Ciebie mogę przykleić do roksa
> sztywny metrowy ekspres i dopóki nie zerwę
> taśmy wszystko jest ok tak?
Jak dla mnie, możesz przykleić nawet dwumetrowy :-)
Samo wspinanie z czymś takim w szpejarce będzie
ciekawie wyglądać.
> Wędkę rozumiem jako coś
> > służącego
> > do wieszania liny wyżej, niż się sięga.
> W tym przypadku do założenia przelotu wyżej
> niż sie sięga
Do tego samego służą kości na drutach, friendy na prętach,
spec-ekspresy - w porównaniu z tym dowiązanie cięgła do
karabinka taśmą nie jest niczym sztucznym.
> Wspin na własnej to taka zabawa w której styl ma
> pierwszorzędne znaczenie,
Drugorzędne. Pierwszorzędna jest umiejętność asekurowania
się - przejścia, przeżycia, zmniejszenia ryzyka do niezbędnego
minimum. Co uznasz za bardziej stylowe - przejście kawałka
bez asekuracji byle szybciej, czy zamotanie przelotu ze
skontrowanych kostek albo przeciągnięcie kevlarka przez tunel
o kształcie szczurzego jelita? Wg mnie takie porównania nie
mają sensu - zwłaszcza ze strony kogoś, kto danej drogi nie
robił, a tylko o niej pisze.
> a w tym przypadku
> zdeklasowana została droga
A niby kto ją zdeklasował? Ktoś, kto poprowadził ją tak jak umiał,
na miarę swoich parametrów? Wszak na tym polega wspinanie.
Dla mnie to tylko sprytny patent świadczący przy okazji o dużej
determinacji. Niewiele się to różni od angoli którzy potrafią
wystrugać sobie specjalny przelot specjalnie na jedną określoną
dziurkę w kluczowym miejscu drogi.
To że do przejścia drogi przez kogoś niewysokiego potrzebny
jest przedłużacz to wina drogi, a nie wspinacza :-)
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.