Re: BHP wspinania - węzeł na końcu liny

W tym roku całą drogę do Visnovego przegadaliśmy na temat węzła w końcu liny... znaczy nie w kwestii "czy wiązać i jak wiązać" tylko w temacie... kogo wina, że węzła nie ma...

Nie było pełnej zgody co do mojego poglądu, że większą winę za brak węzła ponosi wspinający się (mam na myśli skały) a nie asekurujący... Ja nie wyobrażam sobie związać się liną która nie ma węzła (czy nie jest przywiązana do płachty - częściej). Sprawdzam to bezwględnie. Chyba, że wspinam się z osobą z którą przewspinałem się wiele dni. Jest to odruch Pawłowa... tak jak nie potrafię jechać samochodem bez bocznych lusterek.

Odruch mam od kiedy (dawno temu) niegroźnie kolega wypuścił mnie kilka metrów. Wtedy miałem do niego pretensje ale z czasem doszedłem do wniosku, że jestem sam sobie winny. Wystarczy mieć płachtę do której wiążę jeden koniec "na stałe", przewijajac linę na koniec dnia czy raz na jakiś czas i problem wypuszczania liny z przyrządu znika.

Inw