01 lis 2008 - 00:34:18
przy okazji tematu - troche literatury przypomnę...dawne, świetne WdAhu (No.15 październik 2004) - ze szczytowego okresu;
nie umiem podlinkowac więc wklejam - miłej lektury;


zawierciańska ruletka
czyli historia o śmierci, pożądaniu, hazardzie i innych demonach


Sobota, 10:38

Czekali na nas tak jak się umówiliśmy - w barze "Pod Skałką". Na "nas", czyli na mojego kumpla JoJo, jego kumpla Karalucha - który był nieocenionym posiadaczem samochodu - no i oczywiście na mnie, człowieka, który wam tę dziwaczną historię opowie. "Oni", czyli Manga i jej facet, Borys. Mangę znałem przelotnie ze ściany. W zasadzie to nie za dużo o niej wiedziałem, oprócz tego, że była elektryzująco seksowna. Uprawianie wspinaczki w jej obecności graniczyło z jakimś perwersyjnym ekshibicjonizmem i wszyscy faceci o tym doskonale wiedzieli. Czuło się to w powietrzu, gdy tylko wchodziła na ścianę. Niby nic się nie zmieniało, ale od tej chwili nikt już nie był sobą. Zaczynało się wielkie przedstawienie obliczone na jeden jedyny cel: na wywarcie na niej wrażenia. Faceci wskakiwali z koszulek, okrzyki tryumfu stawały się głośniejsze, a elegancja ruchów na przystawkach godna była samego Godoffa. Ale ona była jakby ponad tym. Pozostawała zupełnie niedostępna w swoim pięknie. Świadoma swojego ergonomicznego ciała i efektu jaki wywołuje.
Tego dnia "Pod Skałką" wyglądała po prostu ślicznie - niewymuszone naturalne piękno, które tak niewiele kobiet posiada i które tak przyciąga facetów. Taka kobieta może uszczęśliwić mężczyznę. Jednak coś nam psuło humory, a mianowicie obecność jej faceta. Zobaczyłem go wtedy po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu. Przedstawiła go nam, a może nas jemu, kto to wie? Zlustrowałem go z dużym zainteresowaniem. Zawsze patrzy się z zainteresowaniem na rywala, szczególnie, jeśli to on zgarnia główną nagrodę. Podświadomie porównuje się go z sobą, zastanawiając się, co też on ma takiego, co czyni go lepszym.
Muszę szczerze przyznać, że był z niego interesujący typ. Wysoki, szczupły, ciemnowłosy, o wąskiej drapieżnej twarzy i jasno błękitnych oczach skupiających na sobie całą uwagę. Po jego sposobie poruszania się i mówienia od razu widać było, że jest to człowiek pewny siebie. Jednocześnie jednak zachowywał jakąś dziwną rezerwę, zimny dystans. Niewiele mówił, natomiast bardzo uważnie patrzył. Jego lodowate oczy nieustannie taksowały rozmówcę, zazwyczaj zmuszając go do opuszczenia wzroku.
Obcując z nim czuło się dziwną mieszanki lęku z fascynacją.

Sobota, 11:03

Ruszyliśmy w skałki. Uwielbiam to podejście. Polna, piaszczysta doga wijąca się nieśpiesznie pomiędzy ostańcami. Każda kolejna skała większa, ciekawsza, piękniejsza. Przed oczami przetaczają się obrazy wspomnień. Tyle wyjazdów, tylu ludzi. To jak powrót z daleka. Do domu.
Jednak tym razem coś było nie tak. Napięcie wisiało w powietrzu - niczym odległy pomruk zbliżającej się letniej burzy. Wszyscy byliśmy podekscytowani obecnością Mangi. Dziwna sytuacja - czterech facetów, jedna kobieta, i wszyscy mają na nią ochotę. Chore. Rozmowa jakoś się nie kleiła, tylko Karaluch próbował szpanować swoim ostatnim wyjazdem w grity, gdzie ponoć sieknął multum śmiertelnych horrorów o trudnościach sięgających aż do E7. Zauważyłem, że Manga słucha jego samochwalczych opowieści z lekkim rozbawieniem, jakby słuchała podrastającego chłopca opowiadającego z wypiekami na twarzy o zabawach w Indian. JoJo też to chyba dostrzegł, gdyż spróbował wykorzystać okazję i zmienić tor rozmowy. Zaczął wypytywać Mangę o jej wspinanie. Ale od kiedy to JoJo był zainteresowany cudzym wspinaniem? Mnie na przykład nigdy nie wypytywał o moje przejścia. Uderzyło mnie również, że mówił dziwnie nienaturalnym basem.

Sobota, 12:57

-To może panowie zagrają ze mną w taką małą grę? - Rzucił Borys, zupełnie nie wiedzieć czemu patrząc na Mangę.
-A co to za gra? - Zapytałem, również zerkając na dziewczynę. Podchwyciła moje spojrzenie swoimi zielonymi oczyma. Spojrzała na mnie przeciągle, znacząco. Poczułem, że zamierzona oschłość mojego głosu przechodzi w niskie mruczenie. W co my wszyscy tutaj gramy?
-Jest to gra losowa - usłyszałem głos Borysa.
-Hmm, to brzmi interesująco, a na czym ona polega?
-Zasady są bardzo proste. Przypomina trochę rosyjską, albo jakby to powiedział Akunin, amerykańską ruletkę. Dlatego niektórzy nazywają ją "zawierciańską ruletką".
-To brzmi jeszcze bardziej intrygująco. - Stwierdził JoJo, starając się udawać obojętność, choć przypuszczam, że pod maską spokoju, kryło się przeczucie czegoś złowróżbnego.
-Reguły gry są proste. Najpierw, losujemy kolejność licytacji. Pozostanie ona niezmieniona do końca gry. Następnie osoba wylosowana jako pierwsza do licytacji, proponuje dowolną drogę. Trudności i charakter drogi są dowolne, pod warunkiem, że droga jest uznaną drogą wspinaczkową, nie łatwiejszą niż VI. Po zalicytowaniu, wszyscy uczestnicy muszą zgodzić się na zaproponowaną drogę. Jeśli ktoś chce się wycofać z gry na tym etapie, mówi po prostu "pass" i tym samym odpada z dalszych rozgrywek.
-Nie rozumiem, co za "licytacja", co za "pass"?
-Jeszcze nie skończyłem. Następnie wszyscy, którzy nie spassowali muszą drogę przeżywcować. Licytujący zawsze żywcuje jako pierwszy. Pozostali żywcują w kolejności, którą wylosują.
-Chyba żartujesz...
-Nie, mówię najzupełniej poważnie. Grałem już kilka razy w tę grę Jeśli wszystkim uda się przeżywcować drogę bez odpadnięć, wtedy licytuje druga osoba w kolejności licytacji i wszystko zaczyna się od nowa. Wygrywa ten, który wykluczy wszystkich pozostałych uczestników.
-A co jest stawką w tej grze? - Spytał rzeczowo JoJo.
-To chyba oczywiste, satysfakcja - uśmiechnął się nieszczerze Borys, znowu patrząc na Mangę.
-Tak, satysfakcja jest najważniejsza - powiedziała Manga uśmiechając się słodko.
Bawi się nami, pomyślałem. Ale kto bardziej? Ona? Czy on? Ta cała gra to jakieś pojebstwo. Żywcowanie dla hazardu, albo może dla jakiejś innej nieznanej podniety. To nierozsądne, zwyczajnie głupie. Jednak czułem na sobie taksujące spojrzenie Borysa. Najwyraźniej było to wyzwanie. Nie wolno mi stchórzyć, szczególnie że z zaciekawieniem zerkała na mnie również Manga...
- Odrobina hazardu pobudza trawienie - powiedziałem na głos, starając się, aby zabrzmiało to ironicznie.

Sobota, 13:23

W losowaniu kolejności licytacji wypadłem czwarty. Pierwszy miał licytować Karaluch, następnie JoJo, Borys, no i na samym końcu ja. Karaluch stał teraz przed nami i uśmiechał się głupkowatym uśmieszkiem człowieka, który znalazł się w niewłaściwym dla siebie miejscu o niewłaściwej porze i nie za bardzo wiedział co ma teraz począć.
-No to może zaczniemy od Pasztetowej?
Miałem wrażenie, że wszystkim ulżyło - droga łatwa, krótka i bezpieczna. Nikt oczywiście nie spassował. Szybciutko przebiegliśmy dróżkę w wylosowanej kolejności. Manga, która siedziała pod skałą, ziewnęła znudzona. Czułem, że Karaluch jest wściekły na samego siebie - zalicytowanie tak łatwej drogi było oczywistym dowodem tchórzostwa, niby wszystko zgodnie z regułami, ale faktycznie Karaluch ośmieszył się przed nami i samym sobą.

Sobota, 13:48

Następny licytował JoJo.
-Komin Lechwora - rzucił niedbale.
Po tych słowach zapadła kłopotliwa cisza. W zasadzie droga nie była zbyt trudna, ale ta jej długość i to cholerne wyślizganie. Spojrzałem na Karalucha. Na jego napiętej twarzy wyraźnie widać było toczącą się wewnątrz walkę. Passować, czy podjąć wyzwanie?
-Pass - wydukał Karaluch. Jego twarz spłonęła purpurą. Intensywnie wpatrywał się w czubki swoich butów wspinaczkowych, pokryte gumą Stealth.
A zatem zostało nas trzech. Wylosowaliśmy z Borysem kolejność żywca. Wyszło na to że idę ostatni. JoJo trochę wahał się zanim wyszedł na samej górze z komina na płytę, natomiast Borys przebiegł drogę bez żadnych widocznych oznak trudności, czy kryzysu psychicznego. Najwyraźniej żywcowanie to była dla niego normalka.
Nadeszła moja kolej. Za wszelką cenę starałem się skoncentrować, odgrodzić umysł od zaistniałej sytuacji. Tylko spokój może cię uratować. Przecież ta droga na wędkę jest pierdnięciem, niegodnym nawet twojego mistrzostwa, więc wyobraź sobie, że idziesz na wędkę. Taki lightowy spacerek. No przecież nie będziesz trząsł się na jebanej szóstce. Jednak uspakajanie, uspakajaniem, a instynkt samozachowawczy, instynktem samozachowawczym. Już koło dziesiątego metra pojawiły się natrętne myśli katastroficzne. Próbowałem je odpędzić siłą woli, ale one były bardziej upierdliwe niż cały rój komarów. Na pewno się poślizgniesz, zupełnie niespodziewanie wyjedzie ci noga na tym mydle i będzie po zabawie. Ciekawe, czy takie uderzenie o glebę boli? Właściwie co się czuje, gdy człowiek umiera? Jeszcze możesz zejść, jeszcze nie jest za późno. Moje ruchy stawały się coraz sztywniejsze. Wiedziałem, że wspinam się nieelegancko, ale miałem to w dupie. Ja tutaj o życie walczę, a ty mi o estetyce. Doszedłem do trudności. Serce waliło mi jak oszalałe. Co tutaj się robiło? Jak wyjść na tą pieprzoną płytę. Gdzie były chwyty? Nie robiłem tej drogi już od tak dawna, że na pewno wszystko popieprzę i zjebię się na sam dół. KURWA MAĆ! Co ja tutaj robię?! Poczułem jak ogarnia mnie panika. Magnezjowanie nic już nie dawało, ręce miałem całe mokre od zimnego potu, jakbym przed chwilą wyjął je spod kranu. Zawsze wydawało mi się, że jestem dobrym i doświadczonym wspinaczem, ale teraz zrozumiałem, że żadne pokłady doświadczenia, że żaden, nawet najmocarniejszy przyblok nie da rady uchronić nas przed zwierzęciem, które w nas drzemie, gotowe w każdej chwili się przebudzić i przejąć kontrolę nad naszym pozornie racjonalnym i opanowanym umysłem. W tamtej chwili, u samej góry Komina Lechwora, byłem tylko oszalałym ze strachu zwierzęciem. Moja świadomość została wyłączona. Pamiętam jedynie jak nagle, zupełnie dla siebie niespodziewanie stanąłem na szczycie skały i zacząłem bezładnie krzyczeć ze szczęścia. Żyłem.

Sobota, 14:26

Trzeci miał licytować Borys. Uśmiechnął się tajemniczo, popatrzył na mnie i JoJo, wytrzymał pauzę, czekając, aż nasze napięcie jeszcze wzrośnie i jakby od niechcenia rzucił:
-Zawierciański Syfon.
-O, kurwa- wyrwało mi się.
-O co chodzi panowie? Czyżbym już był zwycięzcą? - Zaśmiał się lekko Borys.
Nie zastanawiałem się zbyt długo.
-Pass - wysyczałem wściekły.
-No proszę, jakież to rozsądne, panie pragmatyku - pogratulował mi Borys. - Jeden z głowy, jeden do strącenia.
-A pan, panie JoJo, masz pan jaja? - Borys zwrócił się wesoło do mojego kumpla.
Manga patrzyła na tę konfrontację z zainteresowaniem, lekko mrużąc swoje mesmeryzujące oczy.
-Sześć cztery? No, dobra. To chyba odpowiednia wycena na zajebanie się. - Powiedział powoli JoJo. Po wyrazie jego twarzy nie byłem w stanie odgadnąć, czy się boi, czy nie, jednak w tonie jego głosu usłyszałem coś jakby pełen rezygnacji smutek.

Sobota, 14:41

Borys dokładnie wytarł szmatą podeszwy swoich Miur i ruszył do góry. Wspinał się niezbyt szybko, jednak w jego ruchach czuć było spokój, wręcz luz, tak jakby robił łatwy obwód na sztucznej ścianie. Kątem oka widziałem, jak twarz JoJo staje się coraz bledsza, bielsza od białego wapienia, z którym za chwilę miał się zmierzyć. Borys wszedł właśnie w trudności, na wysokości jakichś 15 metrów nad ziemią. Ostrożnie układał palce w obłej dziurce na lewą rękę, od tego ruchu zależało wszystko - wóz albo przewóz. A żebyś tak się zjebał, chuju pierdolony. Jednak już chwilę później Borys spokojnie przewinął się przez ostatnie przewieszenie. Moment później zbiegł na dół. Jego twarzy nie zdradzała specjalnych emocji. Raczej łagodną przyjemność, jeśli w tym dziwnym psychopacie mogło być cokolwiek łagodnego. Popatrzył na JoJo, uśmiechnął przyjacielsko i powiedział:
-Voil?!

Sobota, 14:56

Zobaczyłem jak JoJo spada. Jego ciało spadało jak na zwolnionym filmie. Wyraźnie widziałem jak macha rękami, zupełnie jakby chciał polecieć gdzieś do góry. Wzbić się jak ptak, poszybować ku błękitnemu niebu. On jednak spadał i nic nie mogło go już powstrzymać. Następnie usłyszałem głuchy odgłos uderzenia o ziemię. Nigdy wcześniej nie słyszałem odgłosu ludzkiego ciała uderzającego o ziemię. I nigdy więcej nie chcę już tego odgłosu usłyszeć. Poczułem, że żołądek podchodzi mi do gardła, miałem wrażenie, że za chwile zwymiotuję.
Stałem, zupełnie skamieniały z przerażenia. Widziałem na ziemi pod skałą ciemny zarys ciała JoJo. Leżał zupełnie niczym porzucony płaszcz. To nie może być prawdą - powtarzałem sobie niczym zaklęcie. Otrzeźwienie przyszło dopiero po chwili - usłyszałem przeraźliwy krzyk. Dotarło do mnie, że JoJo jednak żyje. Leżał na ziemi i wrzeszczał bez opamiętania trzymając się za prawe kolano. Zacząłem biec w jego kierunku. Żył, jednak widok jego kolana nie należał do najprzyjemniejszych. Zamiast stawu miał krwawą miazgę, wydawało mi się, że widzę nawet białe fragmenty kości. Złamanie otwarte. Karaluch już przy nim był. Trzymał go za głowę i płaczliwym, bełkotliwym głosem powtarzał:
- Wszystko będzie okey. Wszystko będzie okey. Wszystko będzie okey.
Trzęsącymi rękami wyciągnąłem komórkę i próbowałem sobie przypomnieć jaki jest numer pogotowia. 99 co? 99 co?! Jaki to był kurwa numer?!
-Zadzwoń po Van Trolla, na 602 438 852, za dziesięć minut będzie tu ze swoimi przebierańcami na skuterach. - Usłyszałem spokojny głos Borysa dobiegający zza moich pleców. Odwróciłem się. Borys stał jakieś pięć metrów od sceny wypadku. Patrzył na całe widowisko zupełnie obojętnie, jakby znudzony rozwojem wydarzeń. Niedbale palił papierosa. Manga przytulała się do niego. Całkowicie uległa. Wyglądali na naprawdę szczęśliwą parę. Głowę dałbym sobie uciąć, że uśmiechała się łagodnie.
..............................


pozdr
dr know



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2008-11-01 00:35 przez dr know.
Podziel się:
Temat Autor Wysłane

Free solo na jurze północnej

Czmiel 20 paź 2008 - 21:11:25

Re: Free solo na jurze północnej

andrzej 20 paź 2008 - 22:01:26

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 20 paź 2008 - 22:45:48

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 20 paź 2008 - 23:25:25

Re: Free solo na jurze północnej

makar 20 paź 2008 - 23:46:36

Re: Free solo na jurze północnej

kolarz 21 paź 2008 - 08:31:24

Re: Free solo na jurze północnej

soplica 21 paź 2008 - 09:49:35

Re: Free solo na jurze północnej

szymonschab 21 paź 2008 - 20:23:45

Re: Free solo na jurze północnej

rapi 20 paź 2008 - 22:06:15

Re: Free solo na jurze północnej

makar 20 paź 2008 - 22:11:20

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 20 paź 2008 - 22:21:22

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 20 paź 2008 - 22:50:52

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 20 paź 2008 - 23:33:57

Re: Free solo na jurze północnej

kali 21 paź 2008 - 09:21:57

Re: Free solo na jurze północnej

rapi 21 paź 2008 - 09:46:09

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 21 paź 2008 - 16:13:13

Re: Free solo na jurze północnej

Anonimowy użytkownik 21 paź 2008 - 16:33:45

Re: Free solo na jurze północnej

Hełmik 21 paź 2008 - 21:29:17

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 22 paź 2008 - 12:43:10

Re: Free solo na jurze północnej

Hełmik 22 paź 2008 - 15:38:43

Re: Free solo na jurze północnej

dr know 22 paź 2008 - 15:45:45

Re: Free solo na jurze północnej

Blondas 27 paź 2008 - 21:10:15

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 27 paź 2008 - 21:33:48

Re: Free solo na jurze północnej

kolarz 28 paź 2008 - 07:23:55

Re: Free solo na jurze północnej

makar 21 paź 2008 - 22:38:03

Re: Free solo na jurze północnej

dr know 22 paź 2008 - 12:59:16

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 21 paź 2008 - 16:39:00

Re: Free solo na jurze północnej

Less-R 21 paź 2008 - 21:22:53

Re: Free solo na jurze północnej

harnaś/ww 21 paź 2008 - 22:46:31

Re: Free solo na jurze północnej

Korzyb 21 paź 2008 - 22:50:28

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 22 paź 2008 - 09:02:36

Re: Free solo na jurze północnej

TomaszKa 22 paź 2008 - 09:33:58

Re: Free solo na jurze północnej

rocko 24 paź 2008 - 08:43:48

Re: Free solo na jurze północnej

kolarz 24 paź 2008 - 13:32:27

Re: Free solo na jurze północnej

niekrasz 24 paź 2008 - 13:54:08

Re: Free solo na jurze północnej

Anonimowy użytkownik 24 paź 2008 - 13:55:52

Re: Free solo na jurze północnej

niekrasz 24 paź 2008 - 14:56:45

Re: Free solo na jurze północnej

Anonimowy użytkownik 24 paź 2008 - 15:08:41

Re: Free solo na jurze północnej

Birbag 24 paź 2008 - 16:23:09

Re: Free solo na jurze północnej

niekrasz 24 paź 2008 - 16:45:08

Re: Free solo na jurze północnej

szymonschab 24 paź 2008 - 22:23:33

Re: Free solo na jurze północnej

BETON 24 paź 2008 - 18:56:59

Re: Free solo na jurze północnej

mae-west 24 paź 2008 - 19:43:42

Re: Free solo na jurze północnej

BETON 25 paź 2008 - 09:09:58

Re: Free solo na jurze północnej

makar 27 paź 2008 - 00:58:52

Re: Free solo na jurze północnej

mae-west 27 paź 2008 - 14:32:23

Re: Free solo na jurze północnej

makar 27 paź 2008 - 21:27:56

Re: Free solo na jurze północnej

skoczek 29 paź 2008 - 16:34:30

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 29 paź 2008 - 16:53:10

Re: Free solo na jurze północnej

skoczek 30 paź 2008 - 12:35:45

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 29 paź 2008 - 20:01:00

» Re: Free solo na jurze północnej

dr know 01 lis 2008 - 00:34:18

Re: Free solo na jurze północnej

Anonim 01 lis 2008 - 00:49:15

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 01 lis 2008 - 01:00:17

Re: Free solo na jurze północnej

Anonim 01 lis 2008 - 01:07:08

Re: Free solo na jurze północnej

McAron 01 lis 2008 - 01:16:39

Re: Free solo na jurze północnej

dr know 01 lis 2008 - 01:26:54

Re: Free solo na jurze północnej

Less-R 01 lis 2008 - 09:45:18

Re: Free solo na jurze północnej

dr know 01 lis 2008 - 22:26:31

Re: Free solo na jurze północnej

Less-R 01 lis 2008 - 23:33:39

Re: Free solo na jurze północnej

dr know 01 lis 2008 - 23:41:48

Re: Free solo na jurze północnej

_krzychu 01 lis 2008 - 16:43:24

Re: Free solo na jurze północnej

Czmiel 01 lis 2008 - 10:08:33



Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty