Qu3a Napisał(a):
> > Kominiarz do tablicy !!! tys chemik przeca
> Kominiarz się urlopuje, więc teraz chociaż
> sprawdza w praktyce swoje pomysły ;-)
A także Twoje camaloty, Twój kask, Twoją mapę
i Twoje topo - wsio się sprawdziło poza tym ostatnim :-)
Do Yabende - dzięki bogu nie jestem chemikiem, mam z tego
tylko doktorat, i jest to ironia losu bo taki ze mnie chemik jak
z koziej dupy trąba.
Z tego co mi się zdaje, marker może osłabiać linę na cztery
sposoby.
1. chemiczne działanie rozpuszczalników (krótkotrwałe,
ale jak będzie tam jakiś toluen lub ksylen to może być
zabójcze)
2. chemiczne działanie barwników (długotrwałe) i
produktów ich rozpadu pod wpływem UV - mało
prawdopodobne, ale ChGW czego tam dodają
3. fizyczne zmiany sztywności włókien i wzajemnego
tarcia włókien o inne włókna po użyciu markera.
Też raczej mało prawdopodobne, ale jeśli namoczy
się w tuszu lub innym mazidle wsiąkającym między
włókna rdzenia - może mieć znaczenie. Zwykły klej,
nie reagujący z włóknami, ale je usztywniający,
też mocno osłabi linę. Podobnie jak jakakolwiek
substancja zwiększajaca tarcie między włóknami.
4. I o tym pewnie producenci nie wspominają,
a wg mnie jest najgorsze - sam fakt oznaczenia połowy
powoduje, że lina będzie się w tym miejscu osłabiać,
o ile będzie się z tego oznaczenia korzystać przy
zjazdach. Zwłaszcza jak dorwie się do liny jakiś
perfekcjonista, który przy każdym zjeździe będzie
ustawiał linę dokładnie zamarkowaną częścią na
ringu, taśmie, czy z czego tam jeszcze można zjeżdżać.
Nawet węzła do uprzęży nie przywiązujemy zawsze
w tym samym miejscu liny, tylko losowo w jakimś tam
zakresie długości. A jeśli ustawiamy linę do zjazdu
zawsze na środku zamarkowanego odcinka, to tak,
jakbyśmy strzelali z wiatrówki zawsze w to samo miejsce
betonowego bunkra - po jakimś czasie go przebijemy na
wylot :-)))
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.