gurek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> My kąpaliśmy ją w wannie w letniej wodzie z
> dodatkiem jakiegoś świństwa co miało ją dodatkowo
> impregnować. Cholera wie jak to się zwało- dawno
> było.
Ja swoją wyprałem w ten sposób, że wracając
z niefortunnego wspinu w trakcie burzy (zarówno
lina jak i moje ubrania były przemoczone i pokryte warstwą
brązowego błota) wszedłem z liną na ramieniu pod prysznic.
Jak już błoto zeszło to jeszcze ciut namydliłem i spłukałem
pod kranem.
Schła prawie dwa dni rozwieszona na gałęziach (w cieniu).
Była po tym czyściutka i jakby bardziej miękka, a co do
"impregnacji" - podejrzewam, że dwa lata wcześniejszego
intensywnego użycia i tak całkowicie ją usunęły, więc nie
ma się czym przejmować. Nie wierzę w możliwość skutecznej
impregnacji długo używanej liny - tzn. nie wyobrażam sobie,
żeby jakiekolwiek dodatki do kąpieli wodnej mogły poprawić
impregnację (czyli utrudnić późniejsze nasiąkanie wodą).
Fabrycznie włókna są pokrywane cienką warstwą teflonu,
ale ten teflon się z czasem ściera. W warunkach domowych
pokrycie czegokolwiek teflonem jest niemożliwe - chemikalia
służące do tego są silnymi truciznami, poza tym potrzebna
jest odpowiednia komora próżniowa.