jeśli nie jesteś jeszcze zmurszały, to przeżyjesz:)
Parę lat temu zrobiłam sobie krzywdę, zjeżdzając na dupie świnickim żlebem po twardym śniegu. Już na górze straciłam panowanie nad dupozjazdem, zrobiłam kilka fikołków i innych wygibasów i udało mi się zahamowac czekanem dopiero na ostatnich 20m. Jak ostrze się wbiło, to całą mną rzuciło i poczułam, że między moim ramieniem a tułowiem jest "pusta przestrzeń". Przez kilka kolejnych dni się wspinałam, ale było to bardzo bolesne. Nawet płakałam. a od podpierania się na kijkach na podejściach widziałam gwiazdki. W końcu pierdolnęłam to wszystko w szmaty i po miesiącu ozdrowiałam. Bez żadnych maści, kremów. nie mam problemów z tą ręką do tej pory.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2008-02-29 05:39 przez laura palmer.