<vNo początku zastrzegę się, że oczywiście bardziej podobałby mi się świat, w którym każdy wspina się na własną odpowiedzialność.
w tej chwili - szczególnie w skałach - nie ma etyki profesjonalnej. wspinanie stało się rekreacją, tak jak pływanie czy piłka plażowa. to oznacza, że właściciel terenu odpowiada za zabezpieczenie. a jeśli nie chce odpowiadać, to powinien zabronić wspinania. tak jak właściciel jeziora.
Z drugiej strony, jeżeli ktoś zakłada zabezpieczenia, to tym samym deklaruje, że zabezpieczenie jest założone zgodnie z regułami sztuki. >
I o taki świat powinna walczyc PZA-organizacja która działa dla dobra wspinaczy.Przynajmniej tak deklaruje.A przynajmniej lobbowac na rzecz takiego świata-skoro inny wbrew zywotnemu interesowi naszej dyscypliny został ustanowiony.
Ustawianie wspinaczki obok rekreacji jest dla nas zasadniczo obrazliwe.Pomimo ze istnieją dyscypliny wspinaczkowe czy sytuacje w ktorych jest ona istotnie jedynie rekreacją.
Dla mnie wspinanie jest rodzajem pasji.Ta pasja nie potrzebuje prawa grozacegoi palcem(mowiąć z perspektywy potencjalnej "ofiary")
Nonsens "powyzszej deklaracji" zawwiera się w "klauzuki eskalacji": Skoro ktoś wbijajac ringa "deklaruje" ze zapewnia on bezpieczenstwo to robiac drogę deklaruje tez jze jest ona bezpieczna.Np od kruszyzny ktora moze byc rownie grozna jak kiepski ring.
Wspinałem sie np ostatnio na Zamarłej w Bolechowicach gdzie naprodukowano ostatnio dróg majacych Adalbertowe "imprimatur".Na jednej z nich na samym końcu tkwi calkiem powazna a dudniaca szafa ktora zapewne kiedyś pzreleci wzdłuz linik "atestowanyych" ringow i sprasuje asekuranta.
Idea "totalnie bezpiecznej drogi" ktorej bezpieczeństwo "deklaruje"( w tym przypadku PZA) bierze co najmniej w łeb.A raczej jest niespełnialna....Skoro jest niespełnialna to prawo nanakazujace ją spełniac jest zwyklym bublem.
.
<chciałbyś jakiegoś rozporządzenia ;) ? Istnieje norma PN-EN 959:2000, reszta to sprawa odpowiedzialności karnej i cywilnej. Sąd powołuje biegłych, a kto jest na jurze biegłym chyba się domyślasz. >
Chciałbym raczej braku rozporzadzenia.Nie kazdy wycinek rzeczywistosci powinien byc "zaszufladkowany"A przynajmniej totalnie.Brak takiego zaszufladkowania decyduje o ludzkiej wolnosci.
<no cóż, problem przepiłowywania ringów istnieje. między innymi temu służy piętnowanie puszczania wędek prosto z ringów. jednak lenistwo zwycięża. zbliża się moment, kiedy trzeba będzie wziąć holmatro i poodcinać co nieco.
To mrzonka. w razie wypadku związanego z ringiem niewątpliwie osadzający będzie ciągany po sądach. inną sprawą jest obrona go przed sądem. ale czy jesteśmy pewni że federacja powinna bronić w sytuacji gdy ring zostanie osadzony niezgodnie z zasadami? Czy jeżeli ktoś osadzi na łyżkę aluminiową albo na distal to biegły powinien zeznawać że tak właśnie powinno być? >
Mrzonką był 25 lat temu świat bez socjalizmu i wolna Polska.Gdybyśmy prezentowali "paradygmat kapitulacyjny" kraj w ktorym zyjemy byłby rownie przykry jak wtedy.Trzeba po prostu walczyć(ldrogą prawną zrecz jasna) o wolnosc dzoałanosci wspinaczkowej stosować ostracyzm wobec "rodzimych" kolaborantow ktorzy wspinaniu chca nalozyć kaganiec- i ktorych taki stan rzeczy cieszy...
.
<myślę że w środowisku nie ma jednomyślności w sprawie odpowiedzialności. tym bardziej jej brakuje im dalej od gór a bliżej ścianki. po prostu wspinanie staje się coraz bardziej sportem, rekreacją, biznesem... niestety. >
To prawda.Za PRL-u istniala calkiem liczna warstwa zainteresowana w status quo.Czyli w braku politycznej wolności i w bezkarnosci PZPR.Wybacz-dla mnie "racje" tch ludzi byly żadne.....Szkoda nawet łamać porządnego słowa "racja" nad ich postawą.
Tutaj klisza(zachowujac rzecz jasna odpowiednie proporcje) jest podobna.
Pytanie jest proste-jaki rodzaj systemu politycznego jest lepszy-ten gwarantujacy demokratyczna zmianę władzy czy monopartia? Jaki rodzaj wspinania jest lepszy-takowoż wolny czy petryfikujacy interesy jakiejs nieokreslonej kliki?...W których trudno się nawet połapać-bo w interesie PZPR połapac się przynajmniej było łatwo.
"Nasze środowisko" to dla mnie środowisko ludzi dla ktorych spinanie jest swobodną pasją.Inne środowisko jest "nie nasze" a z pewnoscią już nie moje.....Z tymi ludzmi-mimo że niewatpliwie potrafia sie posługiwać spzretem wspinaczkowym-nie posiadam zadenegowspólnego mianownika.Z ich wyboru-nie z mojego.Gdyż mój wybór jest dobry.Bo wyplywa z tego co zawsze bylo cenne w historii taternictwa.
Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo.