Japońskie kanały telewizyjne do dzisiaj powtarzają co jakiś czas przygotowane pod przeciętną, niewspinającą się publiczność relacje z mistrzostw w Hachioji. I to w bardzo profesjonalnej formie, z trójwymiarowymi wizualizacjami bulderów, z animacjami pokazującymi nieoczywiste dla laików znaczenie punktów startowych, zony i topu, do tego wywiady z zawodnikami i komentarze od (prawdopodobnie) niestartujących już wspinaczy-sportowców. Nie byłoby nic dziwnego, gdyby takie transmisje powtarzano na kanałach sportowych, ale to leci na odpowiednikach polskiego Polsatu lub TVN, między telenowelami a wiadomościami, z przerwą na reklamy. Podróżując po kraju można się na to natknąć w TV w pociągach lub na promach pasażerskich. Poziom zainteresowani przypadkowej publiczności jest również porównywalny z owymi telenowelami lub wiadomościami, tzn. jak ktoś nie śpi albo nie gapi się w ekran smartfona, to ogląda. Ciekaw jestem, czy to ma związek jedynie z przygotowaniem pod olimpiadę w Tokio, czy chodzi o coś więcej - np. o to, że paru Japończyków jest w czołówce światowej. Ciekaw też jestem, czy gdyby u nas byli tacy zawodnicy, wspinaczka trafiłaby do mainstreamowych mediów. Pewnie nie, bo Edyty Ropek w takowych nie widziałem, podobnie jak polskich asów lotnictwa bez silników : -)