Cześć wszystkim!
Najpierw się przywitam ściskając każdemu dłoń z szacunkiem i serdecznością.
A potem, jako, że zima za pasem, chciałbym skorzystać z Waszej wiedzy i doświadczenia.
Nurtuje mnie taka kwestia:
Asekurować na stokach śnieżnych można z ciała, zalecane jest ew. wsparcie z "martwego ciała" jak mawiają Francuzi: deadmana, szabli, czekana, narty, butelki po coca-coli itp ale takie "stanowiska z ciała" jest kierunkowe i pracuje w dół. Jeżeli partner idzie powyżej bez przelotów taki układ ma sens (choć prędkość ześlizgu na zlodowaciałym śniegu ponoć niewiele różni się od spadania i pojawia się pytanie czy po rozpędzeniu na dystansie dwóch długości liny stanowisko wytrzyma), ale jeśli założy jakiś przelot to kierunek pożądanej pracy się zmieni... i co wtedy?
Miron