Co miał zrobić Adam Bielecki? Konkrety...

Chyba wszyscy zgadzamy się co do zasady, że "partnera się nie zostawia, nawet jeśli jest już tylko bryłą lodu". Jednak odnieśmy ją do tej jednej konkretnej sytuacji: zespoły rozwiązują się, w łatwym terenie każdy idzie swoim tempem, Bielecki pierwszy wchodzi na szczyt (wyprawa odnosi sukces), potem pierwszy zaczyna schodzić i po drodze mija kolejnych uczestników. Jest późno i zimno, jest najlżej ubrany, pozostali chcą wejśc na wierzchołek. Co w tej sytuacji ma zrobić Bielecki?
a) ma się spytać jak się czują i w razie odpowiedzi ok, pozwolić iść dalej?
b) ma się pytać czy na pewno wiedzą co robią, szczególnie doświadczonego Berbekę?
c) ma zacząć namawiać, żeby zrezygnowali z ataku, bo on już zdobył szczyt?
d) ma zacząć się z nimi kłócić i wymusić współny powrót? ma podważyć autorytet Berbeki?
e) ma kiblować godzinę w kopule podszczytowej czekając aż pozostali zdobędą górę? (nie ma dodatkowych ciuchów i sprzętu, najpewniej zamarznie)
f) ma kiblować w okolicy Rocky Summit? (j.w.)
Nie znam człowieka, po prostu jestem ciekaw czego oczekujecie od siebie i partnerów w takiej sytuacji.