Dominik Zdort, Rzeczpospolita, Plus Minus, 20.07.2013
I proszę mi nie opowiadać banialuków o magii gór, o ich magnetyzmie, o specyficznym rodzaju człowieka, który nie potrafi oprzeć się wyzwaniu, który musi stanąć na szczycie, aby być najlepszym – to bajeczki dobre dla dorastającej młodzieży. Wspinaczka wysokogórska jest bardzo trudna – nie przeczę – ale czasem trudniej być dobrym człowiekiem, dobrym przyjacielem, dobrym ojcem. A każdy sam może ocenić, pokonanie której z tych trudności ma większą wartość.
Trzeba to na koniec powiedzieć wprost: himalaista, ryzykując życie, w poważny sposób grzeszy. Można tę przewinę rozumieć w sensie ściśle chrześcijańskim – jako wykroczenie przeciw piątemu przykazaniu. Można też ją potraktować w kategoriach świeckich – jako wykroczenie przeciw uniwersalnym zasadom społecznym. Tak czy inaczej, mamy do czynienia z egoizmem w ekstremalnej postaci.
Więcej
[
www.rp.pl]
Niebywałe, że w XXI w. ktoś może napisać takie bzdury. Jakieś 60 lat temu w Polsce pojawili się ludzie, którzy biorąc za wzór modele wypracowane za naszą wschodnią granicą chcieli nadać alpinizmowi m.in. utylitarny wymiar Zresztą nie tylko alpinizm wtedy grzeszył - muzyka współczesna, malarstwo i wiele innych mało praktycznych i co za tym idzie egoistycznych dziedzin życia.
Cieszy w tym tekście jedno - dziennikarz nie nawołuje do penalizacji. Ze społecznymi i chrześcijańskimi "przewinami" od 200 lat jakoś alpinizm sobie radzi.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-07-20 18:55 przez Sprocket.