Witam.
Moje pierwsze pisanie tu na forum - do tej pory udło mi się kożystać biernie; dziś przyszła koza do woza i wszystkich serdecznie wita.
Wyszukiwarka twierdzi, że temat odmrożeń nie był jeszcze na forum poruszany - może żle szukałem.
Nabawiłem się takowych - I/II stopień ( jak zwykłe winna głupota, brawura i mróz (alkocholu jakoś nie było - w co lekrzenie nie chieli wierzyć).
Tragedii nie ma, ale nogi spuchniete, palce prawie bez czucia, twarde, kolorowe - gdzieniegdzie pęchcerze głównie na wierchniej stronie palców, jedynie na paluchu po spodniej stronie. zapisano maść, środki przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne, odesłano do domu z opinią, że powinno się złuszczyć w jakieś 10 - 14 dni. Opinia lekarza: "Nieżle pan zabalował, ale jeszcze tym razem ma pan szczęście - nic panu nie utniemy. Zejdzie to Panu w dwa tygodnie, ale dolegliwości mogą trwać kilka miesięcy a nawet lat.
Moje pytanie do bardziej doświadczonych w tej sprawie: Ile to faktycznie może potrwać? Kiedy można wrucić do wspinu? Jakaś kwarantanna, czy jak sie zagoi to można napierać?
Jakie środki ostrożności? Jaka rechbilitacja? Maści? Ćwiczenia masowanie etc?
Będę wdzięczny za sensowne odpowiedzi i porady.
Pozdrawiam
m