Byłem ostatnio w szpitalu w związku z kontuzją, którą odniosłem w czasie wspinania - nadwyrężyłem mięsień, no i teraz muszę leczyć, ale nie oto chodzi.
Pojawiam się tam w związku z tym czasami, wszyscy są przeswiadczeni że spadłem, bo tak to sobie interpretują i nikt nie rozumie, że podczas wspinania można zrobić sobie "zwykłą" kontuzję nawet po wielokrotnych moich zapewniwniach, że wcale nigdzie ani w nic nie uderzyłem. I bez przerwy zadają pytają "czy przeszło mi już to wspinanie?"
Tochę mnie smieszy, trochę denerwuje brak zrozumienia i przeświadczenie ludzi z poza środowiska, że nieodłącznym elementem wspinania są nieustanne upadki ze skał tych co się wspinają i zawsze musi się to tak skończyć.
Przychodzisz jako wspinacz ze zwykłym zapaleniem przyczepy mięśnia do lekarza i jesteś narażony na komentarze w w/w stylu.
Kiedy ci ludzie zajarzą, że tak nie jest?