Podczas weekendu miałem okazję po kilku latach przerwy, odwiedzić górną część Dol. Kobylańskiej. Rejon obfituje w długie i ciekawe drogi, szczególnie na takich skałach jak Szeroka, Sępia i Wronia. Wybierając ten rejon jako cel wypadu, wyobrażałem sobie fajne, onsajtowe wspinanie na drogach obitych wg. obecnie panujących w większości polskich skał standardów. Tymczasem w górnej części Kobylańskiej od lat nic się nie zmieniło. Nie zauważyłem ani jednego nowego (ze stali nierdzewnej) ringa - takiego jakich mnóstwo wbito ostatnio w innych rejonach. Wiele ładnych dróg oferuje asekurację typu 2 ringi na 20 m (pierwszy gdzieś tak na 8-mym m przy kiepskim lądowisku - Lewa Kostkówka), spity pamiętające czasy Kaskaderów, czy też niemożność dostania się do skały z powodu zarośnięcia krzakami (czołowy filar Sępiej Baszty). Ciekawe, co powoduje, że jeden z najciekawszych w Polsce rejonów wspinaczkowych jest jednocześnie jednym z najbardziej zaniedbanych i to w tak bliskim sąsiedztwie wspinaczkowej stolicy Polski.
Przy okazji, ciekawią mnie nazwy i wyceny 2 lub 3 dróg na Jastrzębiej Turni, na lewo od Księżycowego Kominka (w miarę nowe spity).