Szacuneczek za przejście, ale mam kilka pytań. W sprawozdaniu wysłanym na stronę www.kw.krakow.pl (w zakładce artykuły) znajduje się stwierdzenie:
"Szczyt wydaje się być na wyciągniecie ręki. >Niestety grań jest potwornie ostra<"
W opisie na wspinaniu jest:
"nie ma tam grani typu tatrzańskiego, ostrej jak brzytwa. "
Którą grań w tej sentencji się opisuje? Czy Marcin wszedł na grań szczytową?
***
Drugie moje pytanie dotyczy dalszego stwierdzenia [za www.kw.krakow.pl]:
"cofam się do chłopaków pod grań. Tam zastanawiamy się dłuższą chwilę i jednogłośnie podejmujemy decyzję o niewchodzeniu na szczyt. Ścianę pokonaliśmy — a przecież o to chodziło. "
W opisie na wspinaniu jest:
"Marcin podjął decyzję o zejściu w dół do ostatniego punktu przelotowego kilkanaście-dwadzieścia metrów poniżej, aby tam założyć stanowisko, ściągnąć resztę zespołu i ponownie spróbować wejść na grań, aby dotrzeć do szczytu. Po analizie sytuacji i ocenie ryzyka, czując, że pokonaliśmy ścianę, zdecydowaliśmy się nie iść do szczytu i rozpocząć zjazdy."
Pytanie jest następujące: czy ściana została po katolicku pokonana, tj. cały zespół stanął na grani szczytowej, zobaczył, że śmierdzi grobem i jednogłośnie stwierdził, że czas rozpocząć zjazdy? Rozbieżność w stwierdzeniach o próbie wejścia na grań szczytową i wejścia na szczyt jest dość znacząca...
W którym momencie wspinania można powiedzieć, że ściana została zrobiona przez zespół?
Krzysiek Rychlik