Koledzy od walenia konia ! Moze dla Was jest roznica czy walicie konia na widok skaly czy skali !? Ja nie wale konia tylko sie wspinam. Stad moze pochodzi moje doswiadczenie ,ze z 4-metrowego problemu mozna sie zwalic ! a zapewniam ,ze wzrok mam dobry . Jazeli twierdzisz ,ze jestes w stanie stojac na glebie ocenic problem ( ktory np konczy sie pologa plytka i chwytow nawet przez lornetke nie zobaczysz !) to twierdze ,ze albo nie masz pojecia o wspinaniu albo nalezy Ci zazdroscic doprowadzenia do perfekcji treningu mentalnego i wizualizacji ( a raczej chyba wyrylizacji - ale to chyba od tego zbyt czestego walenia konia !) Podsumuje to tak ! wiecej luzuuuuu !!! Nie chcesz uzywac skali nie uzywaj . Wspinasz sie tylko dla siebie to sie wspinaj , najwyzej nikt nie bedzie wiedzial ,ze zrobiliscie V ????? nascie - ale i tak Wam to zwisa ( to tez efekt zbyt czestego walenia konia ). Natomiast jezeli ma byc skala to powinna byc ona czytelna dla wszystkich. Poniewaz ogolnie juz przyjeta jest w skalach skala krakowska i tu sie chyba zgodzicie ,ze jest czytelna dla prawie wszytkich
( moze za wyjatkiem Bialego Stoku - NIE OBRAZAJAC NIKOGO ! a przede wszystkim tych ,ktorym jednoczesnie z "marszczeniem freda" zmarszczyl sie mozg!!!) to wydaje mi sie ona najwlasciwsza. Bo jezeli jakis poczatkujacy w bulderach gosc wie ,ze w skalach robil na limesie VI2 to moze wydumac ,ze bulderu a takiej wycenie raczej nie wkosi ?
Owszem jestem z Krakowa ale naprawde nie kieruja mna zadne regionalne sympatie.Przyjme kazde sensowne rozwiazanie ( nawet skale Bialostocka , lub kopczyki z kamieni , po to by nie kupowac " kompletu kolorowych pędzli do malowania wycen i zaznaczania ograniczników" ) byle wiedziec bez pomocy naukowych z czym mam do czynienia.