Dawno już temu (XX w.), spytałem słowackiego taternika: jak to jest, że my z kumplem, potrafimy zmieścić do 25-litrowych plecaków cały szpej z ciuchami na zmianę, bidonem i szturmżarciem tak, iż nawet kaski nie wystają a oni, noszą w puste w połowie 50-tki, z linami i kaskami, które dyndają na zew.? W odpowiedzi usłyszałem, że my mamy "kartę taternika" a u nich, po prostu trzeba wyglądać na "horolezca", bo inaczej filance się czepiają, gdy łażą poza szlakiem. Krótko mówiąc: u nich, taki ekshibicjonizm to rodzaj przepustki, a u nas... Osobiście, wolę mieć wszystko spakowane w środku - szkoda, nie tanich przecież, zabawek na cioranie o skałę czy kosówkę, a i zgubić je można niechcący, bo nawet o takich sytuacjach słyszałem.