W zakresie przejść graniowych przy których wspinałem się z Andrzejem mogę potwierdzić, że miały miejsce, po ostrzu grani z każdym niemal pedantycznym wyjściem na wszystko co z tej grani wystawało. To somo w zakresie wejść na "pipanty w krzokach" - byłem, widziałem, "dotknąłem". Z tego też powodu uważam, że pomawiając kogoś o oszustwo należało by podać: byłem, widzałem - "nie wyszedł".