Ahoj Tatranku !

Miło, że zechciałeś się odezwać i tak konkretnie.

> Nie wiem czy zauważyłeś Andrzeju, ale czas działa tu na niekorzyść.
> Od października w mediach społecznościowych lawinowo przybywa osób oddających
> Andrzejowi Marciszowi chwałę "najwybitniejszego polskiego taternika w historii".
> Internet nie czeka aż historia to zweryfikuje. Żyje tym "co się wrzuci", nie ważne czy to
> kłamstwo, prawda czy półprawda. Tak właśnie powstaje ta "nowa historia".

Śledzę sprawy "tatrzańskie", choć może nie tak profesjonalnie. Ale nie zauważyłem,
aby powstał jakiś wielki fanklub Padre Miau w ostatnich 7 miesiącach.
Nie jestem pewien o jakim środowisku mówisz: w "Tatermniku", "Tatrach", "Wierchach"
nic o tym nie było. Na wspinanie.pl też nie. No, onetu tak bardzo nie sledzę, ale
tam chyba też nie (?).
Załóżmy jednak, żeby w "onecie" powstał jakiś wielki Fanklub AM. Czy widzisz w tym
jakiś powazny problem? Tamjest Fanklub Mandaryny, Sławomira, Zenka, Dody etc. etc.
A nie ma Fanklubu ani taki Mozart czy Bach, nie mówiąc o Einsteinie. Czy coś z tego wynika?
Dla mnie byłoby jednak fajniej, gdyby powstał Fanklub AM niż Sławomira. Niestety, wg mojej
skromnej wiedzy jest dokładnie odwrotnie.
Dlaczego zresztą miałbym się stresować ewentualnym (wg mnie takowegonie ma!) Fanklubem
Padre Miau?? A niech sobie ma swój fanklub, ja, prosty laik-turysta wcale mu nie zazdoszczę.
Gdybym zaczał zazdrościć, to poszedłbym do psychoterapeuty...
Bo z rzeczywistością nie wygramy - ani ja ani Ty. Mnie się nie podoba, że Sławomir ma więcej
"lajków" niż Einstein. Ale co mam z tym zrobić? Tatry są tu marginesem -- jeśli się przyjrzysz,
to jest naprawdę dużo ważniejszych rzeczy odwróconych do góry nogami.


> Nie tego dotyczy spór. Dotyczy kreowania rzeczywistości, nierzetelności w sprawozdaniach
> lub w ogóle ich braku. Dotyczy też ciągłego "zaokrąglanie w górę"
> własnych dokonań, braku transparentności, unikania
> odpowiedzi na trudne pytania. Można by tak wymieniać... Czy tak zachowuje się ktoś, kto jest
> przekonany o wielkości swoich dokonań?

Wiesz, zawsze było tak, że ktoś gdzieś wychodził, ogłaszał (a czasami nie, co wg mnie
było dużo lepiej!!!) etc.
Jeśli ktoś coś **oszukał**, to bardzo nieładnie i należy to ptępić - całkowita zgoda.
Tyle że w poście Adama ja nie znalazłem KONKRETNYCH DOWODÓW gdzie było
jakieś ewidentne oszustwo. Zresztą, nie bardzo nawet wiem o co jest spór, bo cały
post Adama nie dotyczył konkretnych publikacji AM, ale artykułu Kuczoka, który nie
ma z AM żadnych związków i Tatrami się nie zajmuje.
Jeszcze raz: jeśli było jakieś ewidentne oszustwo, to należy precyzyjnie ujawnić
i po problemie. Mam nadzieję, że tak nie jest, bo byłoby mi bardzo smutno, gdyby
kolejny niezły wspinacz robił oszustwa...

Jak wiesz, swego czasu była sprawa Golden Lunacy, też w intenecie i zostało to
wykryte, ujawnione etc. Nawiasem mówiąc, nie wiem (?) czy niektóre ataki wtedy nie
były przesadne (ja się na tym nie znam, ale niektórzy eksperci łagodzili swoje
stanowisko z czasem). I gość został, delikatnie mówiąc, mocno "zdołowany"...
Więc jeśli ktoś ma dowody, to niech je uczciwie wyłoży. Są nawet różne oficjalne gremia:
sądy koleżeńskie, komisje klubowe, PZA etc.
Natomiast zarzucanie AM że "łaził tylko po skałkach" jest bardzo złym argumentem.
NB dla mnie problem jest w ogóle dość wydumany bo o co niby chodzi - o jakie "osiągnięcia"??
Przecież za taką "koornę" (prawdziwą czy nie) nie dostanie się "Piolet d'Or", ani nawet
"Złotego koziego bobka"...


> Mówimy o Tatrach Andrzeju, a nie Alpach czy Himalajach. O Tatrach, które dla wielu
> z nas są jak drugi dom. Dlaczego nie można więc mówić o nich poważnie, a przejść
> w nich dokonywanych traktować również sportowo? Dlaczego nie można
> tych przejść rzetelnie opisywać? Czy Tatry są gorsze od innych gór świata?
> Nie marginalizuj proszę problemów tatrzańskich, bo nie są światowe.

Dla mnie-turysty, prywatnie, istnieją tylko Tatry, a resztę olewam! Ale to jest pogląd
subiektywny, mój czy też kogoś innego.
Jak rozumiem tu spór jest o jakieś "wyczyny w sporcie alpinistycznym", a nie o
"miłość do Tatr". I w sensie wyczynu (na poziomie światowym, a nie PZPN!) to Tatry
są góry kieszonkowe, logistycznie trywialne, ściany niewielkie, zejścia łatwe etc.
W światowych annałach od dziesięcioleci nikt wejść w Tatrach nie traktuje poważnie.
Już przed wojną Kordys rzekł, że "przyszłość taternictwa jest poza Tatrami" i o tym wiedzieli
nawet moi dziadkowie! :) Co nie przeczy temu, że ja Tatry lubię najbardziej!

Adam krytykuje "skałki", więc rozumiem że ceni wielkie ściany. Ale wielkich ścian w Tatrach
nie ma. Nie ma czegoś takiego jak Świetlista Ściana, gdzie wejście trwa 10 dni, a zejście
do "szosy" równie długo. To jest inna kategoria w sensie sportowo-wyczynowym to jest pikuś.
Dlatego polski alpinizm - chyba się z tym zgodzisz - jest dość daleko w tyle za światowym.
I dlatego troche mnie śmieszy jak poważni dżentelmeni wykłócają się kto zrobił
większy alpinistyczny "wykon".

NB, co ciekawe, w takie dramatyczne i brutalne spory wcale nie wdaje się ani nasz sąsiad,
Adam Ondra, ani nasz rodzimy Mistrz, Wojtek Kurtyka, ani ..... [i tu możesz sobie wstawić
co najmniej kilkanascie znanych nazwisk].
Jeśli zaś zależy Ci na "opinii społecznej", to zapewniam Cię, że takie spory na pewno nie
przyniosą zwolenników ani Tatrom, ani taternictwu. Wręcz przeciwnie, dla normalnego widza
są żenujące. Ja zreszta wypowiadam się wyłącznie jako zwykły widz (jakby kto miał wątpliwości).
Moja diagnoza jest taka, że są to wszystko jakieś "problemy psychologiczne" (*ambicjonalne*)
i naprawdę szkoda było to w ogóle poruszać. Dla mnie Tatry i ambicja to są dwie zupełnie ortogonalne
rzeczy. Odezwałem się tylko dlatego, że ten wątek - 7 miesięcy po artykule Kuczoka - ciągnął sie już
parę tygodni i zwyczajnie "nie zdzierżyłem nerwowo"...

Jako młody czlowiek tak sobie naiwnie wyobrażałem, że góry to jest fascynacja, przyjemność,
przyjaźń, przyjacielstow etc. Ale szybko zrozumiałem, że to głównie rywalizacja, kasiora,
udowadnianie, kto jest "lepszy" etc. etc. Dlatego chętnie i szybko wycofałem się z wszelkich organizacji,
towarzystw, konkurencji itp.

> Rozumiem, że podpisujesz się pod tym, iż pochwalny artykuł Kuczoka jest chybiony.
> Jeśli tak, to chociaż w tym się zgadzamy.

To jest tak oczywiste, że szkoda było o tym pisać posta !!
Kuczok napisał swoje subiektywne wrażenia, ale on sie Tatrami nie zajmuje,
jest literatem i pisze książki. Akcja jednej działa się akurat w Bukownie T. i to tyle z Tatrami :)
Ale w końcu ma prawo się fascynować "koroną" Padre Miau.
Jakby nie było tych koron, to nie byłoby problemów :) :)

Serdecznie pozdrawiam -
Spaślak