14 maj 2020 - 15:57:27
|
Zarejestrowany: 11 lat temu
Posty: 403 |
|
Wchodzę w dyskusję trochę z marszu, ale lans w historii taternictwa i szerzej, alpinizmu a nawet i himalaizmu, to zjawisko przecież niemal powszechne. Bardzo wielu znakomitych taterników i alpinistów, których dokonań nikt nie kwestionuje, "ubarwiało" swoje dokonania, wykorzystując do tego media. Z czasów bardzo już zamierzchłych wystarczy wspomnieć Karola Englisha i jego homeryckie boje na Ostrym Szczycie, niezawsze zgodne z faktami. Z czasów bliższych - choćby Wiesława Stanisławskiego, postaci w hostotii taternictwa niewątpliwie wybitnej, może nawet jednej z najwybitniejszych, któremu tez zdarzało się "naginać" rzeczywistość do potrzeb "lansu". Tu z kolei przychodzi na myśl płn. sciana Żabiego Konia, lansowana po pierwszym przejściu jako "absolutny ekstrem" i pierwsza "szóstka" w Tatrach, potem obśmiana po pierwszym powtórzeniu jako "zaledwie nadzwyczaj trudna i to tylko na kilku metrach".
Na tym tle Andrzej Marcisz, nawet jesli się lansuje (a który znany sportowiec dzisiaj tego nie robi), to wcale nie nazbyt nachalnie.