Ja nie twierdze, ze kursy sa bezwzglednie konieczne do wspinania (sa inne, nieco mniej efektywne zrodla zdobywania wiedzy i doswiadczenia) ani tym bardziej, ze ze daja talon na niesmiertelnosc. Tez zima graniowki robilem na lotnej, tez bywalem w lawiniastym terenie, znam dobrze wspinajace sie osoby bez kursow. To nie o to mi chodzilo, sam zaznaczylem, ze ryzyko powinno byc wkalkulowane. Ale to trzeba umiec ocenic!
Szkoda mlodego, ambitnego czlowieka, ktory w moim mniemaniu szafowal swoim zyciem. Nie wypowiadam sie na temat okolicznosci tragedii, uwazam jednak, ze bardzo szybko zaczal robic rzeczy ponad swoje kompetencje. Jest wiele serdecznych opinii pod jego filmami, ze to sie moze zle skonczyc. Czlowiek budzil duzo sympatii ale wzbudzal tez niepokoj swoim dzialaniem. Ergo, kurs byl bardzo wskazany, jesli nie na tej drodze to innych, zarowno dla zapewnienia bezpieczenstwa sobie jak i innych. To troche tak: samochodem po lace moze sobie kazdy jezdzic, ale jesli wyjezdza na droge publiczna to oczekuje od niego prawa jazdy.
Co od podlinkowanego tekstu to osobiscie nie do konca sie zgadzam. Jestem zdania, ze kazdy w miare dojrzaly czlwowiek majacy los w swoich rekach decyduje o swoim zyciu lub smierci. To, ze widze ze ktos np. przeskakuje z dachu na dach nie znaczy, ze rano sie obudze i zaczne to robic. A jesli tak, to nie bede winil tych, ktorym sie udalo...