Biedronek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nikt nie chce zginac w trakcie wspinaczki, choc
> pewne ryzyko jest wkalkulowane w taka aktywnosc.
Jednak zdarzają się ludzie, którzy szukają "górskiej śmierci", ale może to być "tylko" kwestią zwykłej nonszalancji.
> Na filmach Dominika dostepnych na youtube slychac,
> ze on pewne rzeczy poprawi w trakcie kolejnych
> wypadow - na przyklad zorganizuje sobie lonze do
> czekanow (nie do konca rozumiem tego, bo widac, ze
> mial petle ze soba).
Nie miał pętli nadgarstkowych, nawet przy jednej dziabce. Lonżyki mógł sobie zrobić w trakcie wspinaczki, jeśli miał kilka pętli. W zimowym wspinie strata choćby rękawicy (jak nie ma się zapasowej) to spory problem, a cóż dopiero narzędzia na solówce...
> Nie przygladalem sie calemu
> filmowi na Matterhorn ale brak zabezpieczenia
> zjazdu, podobnie jak upadki czekanow, moga bys
> smiertelne w skutkach, zarowno dla niego jak i
> innych osob. I chyba nie chcial przyjac tego do
> wiadomosci, skoro zarowno w komentarzach jak i
> znajomi zwracali na to uwage.
W górach ponoć czuł się, jak "w domu".
> Wracajac do meritum, zdecydowanie potrzebowal
> kursu, co juz ktos wspomnial na tym forum. Ja
> postrzegam to tak, ze on do pewnych rzeczy wolal
> dochodzic samemu (byc moze przeceniajac swoja i
> tak duza sprawnosc fizyczna i metnalna) zamiast
> czerpac nauki z doswiadczenia i bledow wielu lat
> historii wspinaczkowej.
Wchodząc samodzielnie we wspinanie, każdy uczy się na błędach - własnych i cudzych, ale pod warunkiem, że nauka nie "idzie w las".