rumanowy Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie ulega kwestii, że cała ta dwutygodniowa
> "jatka" jedynie czasem okraszona domieszką
> dyskusji merytorycznych, to zasługa Andrzeja i
> Kapituły.
"Jajcarska" zabawa Kanclerza i Kapituły niemal natychmiast przestała być zabawna
i przysporzyła, a być może jeszcze niestety przysporzy sporo złej krwi w środowisku.
Każda taka "jatka" jest jednak szansą na samooczyszczenie.
Dlatego zdecydowałem się zabrać głos na forum, zresztą - notabene - pod wpływem Twojego posta z poprzedniego wątku [
wspinanie.pl] :
"W zasadzie dyskusja została przypadkowo wywołana przez jedno jajo. Wystawiam się na strzał, bo po prostu wierzę, że to ma sens, że to już jest najwyższa pora by zacząć o tym rozmawiać. Inaczej wkrótce się obudzimy w świecie samych rekordów w nikomu nieznanych dyscyplinach na nieporównywalnych ze sobą trasach".
> Może następni
> zdobywcy Grani oraz redaktorzy naczelni
> rozlicznych gazet i portali zastanowią się choć
> na chwilę, jaka powinna być naturalna, choć
> współcześnie jakoś dziwnie zapomniana,
> kolejność działań. Może ktoś w końcu
> pozwoli oceniać wyczyny środowisku, a nie samym
> autorom, szczególnie na gorąco.
Autorzy przejścia mieli prawo do przedstawiania w relacjach, że zrobili GGT wg "minimalnej listy wytłuszczeń Kurczaba", osiągając czas lepszy niż inne zespoły na GGT. Natomiast inną kwestią jest co zrobiły z tego tzw. "media górskie". Ta sytuacja boleśnie uwidacznia ich poziom merytoryczny (a raczej jego brak). Zresztą Tobie akurat nie muszę tego klarować - wszystkie Twoje publikacje błyszczą jak "perły i diamenty Króla Gregoriusa" na tle częstokroć grafomańskich i miałkich treściowo "gniotów" o tematyce tatrzańskiej, zapełniających od lat łamy paru naszych czasopism górskich. Szczególnie gratuluję Ci tekstu "Jak Szczyt Marty zdobywano..." - to majstersztyk! Jesteś godnym następcą Chwaścińskiego na niwie historiografii taternickiej, co prawda w skali na razie przyczynkarskiej, ale wszak "nie od razu Kraków zbudowano". Mam nadzieję, że doczekamy się zbiorczego wydania Twoich artykułów, a w perspektywie - jakiejś większej, solidniejszej syntezy.
Od tej osobistej dygresji przechodzę do meritum:
> obowiązek
> sensownego opisania swojego przejścia spoczywał
> jednak i nadal spoczywa na jego autorach.
To oczywista oczywistość, ale miej na uwadze, że nie byli zobligowani w tym względzie do żadnego terminu ani formy. Nie było to wszak przejście, z którego musieliby opublikować sprawozdanie w określonym czasie. Prywatną imprezę graniową mogli opisywać jak i gdzie im się żywnie podobało.
>Ja od
> Andrzeja niczego w tej materii nie oczekiwałem, a
> na pewno nie by tłumaczył się z półrocznego
> opóźnienia za Adama i Artura, choć domniemywam,
> że to wygodna taktyka.
Jak się sieje wiatr - to się zbiera burzę. Andrzej uruchomił nieopatrznie ciąg przyczynowo-skutkowy, który postawił go w bardzo trudnej sytuacji. Pozostaje życzyć mu, aby wyszedł z tego "z tarczą"...
> "Jego "Lista minimum" wg wytłuszczeń z Kurczaba
> była dalece niewystarczającą i nazbyt
> prowizoryczną w zaistniałej sytuacji."
>
> Trudno się z tym nie zgodzić. Mam nadzieję, że
> prędzej czy później, stanie się to dla
> szerszego grona taterników również jasne, ale
> lekko nie będzie, bo Adam w równoległym wątku
> dalej szerzy ideę wyższości gorszego nad
> lepszym, skromniejszego nad obszerniejszym. W ten
> sposób można by się zastanowić nad
> zastąpieniem "Kurczaba" czymś starszym? Na pewno
> niejednego by to przecież ucieszyło.
> Postęp w nauce i poznaniu świata rzecz
> naturalna, ale trzeba chcieć go dostrzegać.
Opis GGT w "Kurczabie" to zaledwie "przedszkole" taternickie dla graniowców,
zwłaszcza tak doświadczonych jak duet P&P. Posłużenie się przez nich tym akurat
"kluczem", gdy nawet starsze opracowania przewodnikowe zawierają pełniejsze
opisy GGT, jest zapewne nieprzypadkowe - nie uważasz?...
Pozdrowienia
T.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-01-19 20:41 przez FunThomas.