"Właśnie Andrzeja - bo to on walnął Jajem, które uderzyło w Was (Ciebie i Tadka) rykoszetem
i od tego zaczęło się dociekanie co kto faktycznie zrobił na GGT i w jakim stylu - z słusznym skądinąd
postulatem, by Artur ujawnił pełny wykaz ze swojego przejścia."
Nie ulega kwestii, że cała ta dwutygodniowa "jatka" jedynie czasem okraszona domieszką dyskusji merytorycznych, to zasługa Andrzeja i Kapituły. Pewnie Artur jest mu za to bardzo "wdzięczny". W każdym bądź razie powinien i w zasadzie my wszyscy powinniśmy, choć nie wiem, czy z tych samych powodów. Może następni zdobywcy Grani oraz redaktorzy naczelni rozlicznych gazet i portali zastanowią się choć na chwilę, jaka powinna być naturalna, choć współcześnie jakoś dziwnie zapomniana, kolejność działań. Może ktoś w końcu pozwoli oceniać wyczyny środowisku, a nie samym autorom, szczególnie na gorąco.
Wracając do tej konkretnej sprawy, obowiązek sensownego opisania swojego przejścia spoczywał jednak i nadal spoczywa na jego autorach. Ja od Andrzeja niczego w tej materii nie oczekiwałem, a na pewno nie by tłumaczył się z półrocznego opóźnienia za Adama i Artura, choć domniemywam, że to wygodna taktyka.
"Jego "Lista minimum" wg wytłuszczeń z Kurczaba była dalece niewystarczającą i nazbyt prowizoryczną w zaistniałej sytuacji."
Trudno się z tym nie zgodzić. Mam nadzieję, że prędzej czy później, stanie się to dla szerszego grona taterników również jasne, ale lekko nie będzie, bo Adam w równoległym wątku dalej szerzy ideę wyższości gorszego nad lepszym, skromniejszego nad obszerniejszym. W ten sposób można by się zastanowić nad zastąpieniem "Kurczaba" czymś starszym? Na pewno niejednego by to przecież ucieszyło.
Postęp w nauce i poznaniu świata rzecz naturalna, ale trzeba chcieć go dostrzegać.
[
wspinanie.pl]
Pozdrawiam
Grzegorz