Byłem w sobotę na pd. Batyżowieckiego, by wreszcie przejść słynące z urody płyty na drodze Kutty.
Na dojściu było trochę zmrożonego śniegu, kilka razy wpadliśmy po kolana w zaspę. Ale bez dramatyzmu.
Droga sucha, skała ciepła. Jedynym problemem okazał się wielki płat śniegu na półce przy czwartym stanowisku. Gdy zaczął topnieć, na kluczowej płycie pojawiły się strumyczki wody. Ponieważ pod śniegiem ukryło się stanowisko z dwóch ringów, wymusiło to założenie standu nieco wyżej oraz przede wszystkim utrudniło zjazdy. Mimo pół godzinnego kopania w śniegu nie udało nam się znaleźć tych dwóch ringów.
Oprócz nas na drodze był jeszcze jeden zespół z PL.