: ) a to mnie zaskoczyłeś filancami, przyznaję. Co do taboru - jak widzę opcja nie przejmowania się jest jedyną dostępną - też fajnie. W końcu jak wolałbym misiojeba zamiast tumiwisizmu to bym 10000 turystów odwiedził w okolicach moka. A ta prosta kalkulacja - misie+spokój albo turyści+wkurwienie - zawsze na misia/spokoju wypada.
Pozdro
KS
P.S.
Aha. Pal diabli intuicję - myślę że lepiej sprawdzi się "dobra polska prowizorka"
P.S.2
Porzucanie rzeczy na czas wspinu = zdeponowanie w krzolach dupereli biwakowych i żarcia na parę dni. Jakoś nie mam ochotę dylać w dolinę odnawiać zapasy przejęte przez niedzwiedzia lub filanca :)