Przez całą drogę nie robilismy żadnego odpoczynku (oprócz tych na stanowiskach przy asekuracji), ani razu nic nie jedliśmy i nie piliśmy, bo na początku było po prostu za trudno i nie mieliśmy do tego głowy, a potem było za późno i nie było na to czasu. Cały czas wspinaczka non stop. Gdy zapadła noc bylismy juz bardzo zmęczeni i nie chcieliśmy popełnić na grańce jakiegoś błędu, tak więc bez żalu pożegnaliśmy się z taśmami i karabinkiem oraz hakiem. Tasmy i karabinek zostawione są w uczęszczanym miejscu. Po hak może wrócimy latem.
kazior