"jeśli dobrze pamiętam Mirek z ok. Opola nie miał takiego szczęścia, bo jako jedyny z nas odważył się nie spać w relaksie tylko pójść spać do namiotu.. "
nie jedyny :) My też "spaliśmy" co dwie godziny budząc się żeby strząsnąć śnieg z namiotu (co zachowało go do rana w doskonałej kondycji).