mt napisał(a):
> Przyznam, że czytając wypowiedzi osób opowiadających się za
> "tradycją" od lat nasuwa mi się pytanie, jak wielu z tych
> tradycjonalistów straciło kiedyś w górach bliską osobę. Osobę,
> która bawiąc się na horrorze przegięła i znalazła się za tą
> linią spoza której się nie wraca.
>
> Podejrzewam, że spora część osób wypowiadających się za nie
> usuwaniem starego złomu ze ścian i np. nie poprawianiem
> stanowisk (o przelotach na wyciągu nie dyskutuję) tak naprawdę
> nie dostała nigdy w dupę. Nie mówię tu o obiciu dupy, ale byciu
> tuż obok "zabicia naśmierć".
Tak samo można zapytać, czy na forum są osoby które straciły znajomych, bądź stały się inwalidami, bawiąc się w szybką jazdę na motocyklu, skokami do wody, używaniem coraz to mocniejszych narkotyków itd.
Przecież od tego, że się wspinasz nie zależy los świata, przedłużenie gatunku a nawet nie jest ono niezbędne do przeżycia.
Nie można śmierci bliskiej osoby "bawiącej się na horrorze" stawiać w dyskusji jako argument zwolenników spitowania (w szczególności istniejących dróg, jeśli to są klasyki-to mają setki przejść a tych śmierci, czy ciężkich wypadków górskich z powodów "obiektywnych" jest w sumie niewiele, większość to jednak wynik popełnionego błędu). Przecież ta bliska osoba robiła to ze świadomego wyboru.
Poza tym osoby które mogłyby odpowiedzieć na Twój apel z pierwszego postu w większości nie dyskutują na tym forum. Popytaj osobiście np. niejakiego Napała, z tego co można czasem poczytać wspina się cały czas i nie tylko na ospitowanych drogach.
P.S.drugi post uważam za niesmaczny