Czytam posty związane z propozycją usuwania żelaza ze ścian i włosy mi się jeżą na głowie. Wygląda na to, że szykuje się rewolucja wspinania w Tatrach, być może długotrwała ale rewolucja. Sęk w tym, że o ile potrzebne są ustalenia co do powstawania dróg otwieranych od góry ( w kontekście wydarzeń poprzedniego sezonu) nie wydaje mi się konieczne wywracanie do góry nogami zasad wspinania w Polskich Tatrach. Pomysł usuwania starych haków i zastępowania ich stałymi punktami lub wprowadzenie stylu clean narodził się w jakiś trudny do wyjaśnienia sposób. Może najpierw należałoby się zorientować jakie są nastroje w środowisku i czy rewolucja jest potrzebna? Bo kto tak naprwdę chce zmienić te zasady? Pytam nie retorycznie, tylko sam jestem już zdezoriantowany. Pytam znajomych, różnych z reguły wspinaczy przeciętnych ze względu na osiągnięcia czyli takich jak ja i jakoś nie widzę żeby ktoś potrzebował jkolosalnych zmian. Szalony w jednym ze swoich postów napisał, że będzie to proces trwający lata tym samym potwierdzając odpowiedzialność za uruchmienie wspominanej przez mt maszyny. Należy moim zdaniem dobrze się zastanowić zanim podejmie się jakiekolwiek kroki. Myślę, że decyzje w tej sprawie powinien w jakiś sposób zaakceptować ogół wspinaczy i nie tylko garstka "z góry". Tutaj swoją przydatność mogłyby wykazać kluby i PZA jako organizacja, właśnie w tej bardzo ważnej sprawie dotyczącej wsztystkich, podkreślam wszystkich wspinających się w Tatrach. To moja, rzecz jasna subiektywna opinia. Pamiętajmy też, że Tatry nie kończą się na linii granicy państwa i należy zachować zasady wspinania na całym ich obszarze.
Pozdrawiam
Andrzej Biborski